Ćwiczyłam zgodnie z planem - co drugi dzień bieganie + raz basen.
Dlatego dzisiaj wchodząc na wagę i widząc co wyświetla, byłam pewna, że znowu leci sobie ze mną w kulki (czasem jej się to zdarza). Trzy razy pod rząd jednak nie mogła się mylić. Nie wiem jakim cudem, ale ważę 53,7 kg. Ktoś nie słyszał o jakimś nagłym zmniejszeniu masy ziemi w ostatnich dwóch dniach? Ponad kilogram? W czasach kiedy z kalkulatorem liczyłam każdą kalorię wcześniej dokładnie ważąc nawet plaster szynki czy sera nie spadało prawie nic. Teraz nie pilnując się specjalnie - rejestruję taki spadek
Po miesiącu biegania - czyli pewnie w następny weekend strzelę sobie fotki sylwetki. Może odważę się je wstawić razem z porównaniem z przed ćwiczeń...
wermik
5 maja 2013, 20:07brawoooo :D też mam dzisiaj spadek
donutt
4 maja 2013, 23:39gratulacje :)