przez dwa tygodnie nie bylo mnie w domu, mieszkalam u kolezanki, dlatego nie pisalam. przez ten czas takze sie nie wazylam i nie mierzylam, za to intensywnie cwiczylam, ale... efektow wizualnych jednak nie ma (chociaz niektore spodnie zaklada mi sie troche latwiej :))
oczywiscie mam grzechy na sumieniu, takie jak obzarstwo grillowe, pizze i frytki - takie moje chwilowe slabosci.
czas leci mi stanowczo zbyt szybko...szkoda ze tak nie ma z kilogramami
happyhour
18 maja 2013, 12:21mnie też przyszło trochę czekać na efekty, ale... nic w przyrodzie nie ginie- jeśli pracujesz nad sobą, to prędzej czy później zobaczysz różnicę :)