Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kiedy skończy się ten koszmar....


Postanowiłam napisać tu kilka słów...
Bardzo dawno mnie tu nie było...
Myślę, że potrzebuję chyba albo kopa w tyłek, albo pocieszenia, aby w końcu jakoś ruszyć z miejsca.
Jem nieodpowiednio, nie ćwiczę, mam masę nerwów i brak mi siły, aby zawalczyć o siebie. I jak mam się zabrać za siebie jak wciąż od 2 lat zajmuję się chorą babcią i mamą i nie mam nikogo do pomocy. Nie mam siły już rano wstawać z łóżka a co dopiero ćwiczyć. Owszem kupiłam nawet zimą rower stacjonarny tylko, ani razu na niego nie wsiadłam Wciąż trzeba doglądać naszego ogródka jak się narobię od rana do wieczora na ogrodzie to wracam do domu, kąpiel i idę szybko spać. Niby mam tam wysiłek, ale nie mam tam czasu na jakieś szykowanie zdrowego jedzonka i wcinam co popadnie na szybko. Na wagę boję się nawet spojrzeć .  Jeśli ktoś miałby jakieś słowa pocieszenia bądź motywacji dla mnie to bardzo proszę się udzielić pod wpisem. Chyba bez pomocy kogoś życzliwego nie ruszę z miejsca...
Dobranoc Wszystkim

  • Alicja851985

    Alicja851985

    4 czerwca 2013, 00:18

    Rybcia powiem ci tak, do puki jesteś uwięziona w tej złotej klatce to nie podbijesz świata wielkimi zmianami i tak od razu. Małymi kroczkami eliminuj pewne złe nawyki i niezdrowe jedzenia a waga sama zacznie spadać może bez wielkiego szału ale pomalutku ale do przodu;) będzie dobrze grunt to zacząć myśleć o sobie. P.S. a tak na prawdę tylko ty jesteś do opieki nad babcia i mamą ?

  • OdPoniedzialku

    OdPoniedzialku

    3 czerwca 2013, 23:43

    Nie wiem czy to motywacja, ale jestem tez w takiej sytuacji, że nie umiem się za siebie zabrać i jeśli masz ochotę to od jutra bierzemy się za siebie!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.