Wczoraj zjadłam chyba z 1000 dodatkowych kcal, wiec bilans dnia ponad 2 tys. Jestem wsciekla na siebie.
Było to spotkanie klasowe po latach, popijawa przerodzila się w suto zakrapiana impreze, wypilam cala butelke wina (mam kaca jak stąd do Kirgistanu) od rana meczyl mnie zoladek, wstałam o 2:00, później o 5:00.. nie pojechałam w końcu na rozmowę do Dziekana bo zwyczajnie musiałam WYTRZEŹWIEC. ;/
a do tego pol paczki Cheetosow, paluszki i słonecznik.
:( !
klauduniek
3 lipca 2013, 22:31Mała nie przejmuj się! Bo nie ma czym :)
Lusiaaaaa
3 lipca 2013, 16:59Ja teraz imprezuje codziennie wiec nawet nie chce myslec ile wypijam xD ale czekalam na to.caly rok:)
MadameRose
3 lipca 2013, 12:10Eeee....tam nie przejmuj się! Każdy musi od czas do czasu zaszaleć. Wyrzuć wyrzuty sumienia do kosza. ;)
Aguilerra
3 lipca 2013, 10:03Wrzuć na luz, kiedy się będziesz bawić, jak nie teraz? Nie masz się o co obwiniać :)
19stka
3 lipca 2013, 09:50czasem można popłynąć i będzie to wybaczone ;-)