Spokojnie tylko spokojnie. Nie ma tak źle. 80 to nie przecież 120. Albo 200. O matko!!! Musze się uspokoić i pomyśleć co mam zrobić z moją „kochaną” nadwyżką. Mam przecież kilka sposobów na zrzucenie 10, 20 a nawet 30 kilogramów(wszystkie artykuły z Internetu zbierałam całą ciąże). Stos piętrzących się płyt dvd z ćwiczeniami już na mnie czeka. Zdjęcie!! Musze zrobić sobie zdjęcie w samej bieliźnie jako straszak na lodówkę. Dieta kopenhaska, 500kcal, plaż południowych, owocowa, warzywna, głodówka. Nie ma sprawy. Dam rade. Chyba.
Ok. Postanowiłam że będę opisywać moje marne dni jako dziennik. Hmmm jak druga Brigida Dżons. A kicham to niech nie oskarżą o plagiat jeżeli ma mi to pomóc to nie ma innego wyjścia. Najgorsze jest to co dzieje się z kobietą samotną. Kiedy położy się szkraba do łóżka posprząta ten sajgon po całym dniu a potem zostaje mnóstwo czasu na myślenie…i jedzenie. Moja choroba to taka odwrócona anoreksja. Anorektyczki obsesyjnie myślą o jedzeniu którego nie jedzą. Ja obsesyjnie myślę o jedzeniu które zjadłam będę jadła lub które dopiero kupie. Najlepiej w ogromnych ilościach. Ale zamierzam przestawić mój zakuty łeb o 180 stopni i od jutra(ile razy już to sobie mówiłam) zamierzam zacząć dietę!!!! Ale na razie idę zjeść pyszny makaronik polany masełkiem oprószony cukrem. Mmmmmmmmmm
napisałam to 5 lat temu. 5 pieprzonych lat które zmarnowałam. które juz nie wrócą. ta sama motywacj te same uczucia i ta sama porazka od 5 lat! a mogłam byc szczesliwa miec juz meza prace a mam lodówke...żenujące:(((((
MissShepard
23 lipca 2013, 21:31hej, nie łam się... czasem trzeba dobić wagowego dna zeby się odbić ;) zobacz ile tu jest osob co zaczynaly ze znacznie wiekszymi wagami i daly rade... a tobie pewnie te głodowe diety rozwalily metabolizm - wiem cos o tym ;|