Gdyby nie wyjazd, to pewnie dziś zobaczyłabym baławnaka, ale się nie udało!! Ta cholerna 999999999 chyba się ode mnie nie odczepi
Wszystkie sprawy pozałatwiane i mieliśmy wracać dziś, ale wróciliśmy wczoraj o 21:30. i dobrze bo w domu potrafię kontrolować co jem i kiedy jem
Dziś wróciłam na kijki, na basen narazie nie wrócę , niestety
Wracam do Was i do odchudzania , a raczej powolnego gubienia wagi!!!
Serdecznie Was pozdrawiam , jutro napiszę więcej. Buziaki Krystyna
sardynka50
30 września 2013, 21:12Mam tak samo :-) Pozdrawiam...
gilda1969
30 września 2013, 11:17Mam dokładnie tak samo jak Ty - w domu wszystko idzie dobrze, a jak tylko wyjadę, koniec i kropka - dieta idzie w odstawkę. I nawet już z tym nie walczę, wiesz?:) A co tam, co się zarobi, to się nadrobi, życie i tak jest piękne!:)))
gretka2013
29 września 2013, 22:50Nie lubię jak muszę być poza domem zdezorientowana wtedy jestem .W domu mam nad wszystkim kontrolę.Pozdrawiam
jasia242
29 września 2013, 18:28Witamy Krysiu ,na wyjeździe nigdy suę nie chudnie a szczególnie przy zbiorowym żywieniu.Pozdrawiam
moderno
29 września 2013, 12:24U mnie wolno , ale waga spada . W tym wieku nie liczę już na rekordy. Musimy uzbroić się w cierpliwość
elasial
29 września 2013, 12:09Powolna redukcja wagi jest może marudna i gnuśna ,ale trwała,wierz mi. Co nagle to po diable.... przeważnie wyjałowiony organizm upomina się o swoje i jojo gotowe,a tak...kap kap kap tłuszczyk kapie i jest gut!!!
brach
29 września 2013, 11:37Ja ze względu na swój kręgosłup, bardzo mało ćwiczę. Pilnuję diety. Na wyjazdach też tyję. Jedynie jak jestem u córki to chudnę. Zięć jest po odchudzaniu i pilnują diety. Liczę, że w sanatorium trochę schudnę. Pozdrawiam.
Aldek57
29 września 2013, 09:12Ja też uwielbiam kijkowanie ale teraz pies mi się zestarzał i nie daje rady długim trasom, mąż chociaż chętny to zajęty popołudniami remontem.pozostają tylko weekendy.Całuski
wiosna1956
28 września 2013, 21:51ja na wyjazdach tez zawsze tyję! tak już jest! pozdrawiam
baja1953
28 września 2013, 20:53No, to już wiem, czemu w te wakacje przytyłam...wciąż jestem w rozjazdach:) w czwartek wracamy do domu, wtedy przyjdzie pora na poważniejsze podejście do sprawy...:) Pozdrawiam, Krysiu...Jutro wymoczę się w basenie także za Ciebie:))
WENUS2009
28 września 2013, 20:29Pozdrawiam tryskająca optymizmem krajanke moja. Udanej i złotej jesieni życzę - ja niestety tez już wróciłam do wagi sprzed wyjazdu wakacyjnego, a tak się cieszyłam ze 4 kg zgubiłam, Jakoś nie umiem wytrwać w tym co udaje się osiągnąc z trudem.
grubiutka87
28 września 2013, 19:15Krysiu zazdroszcze Ci motywacji ! basen,kijki itp. oby tak dalej. A co do wyjazdów,to mi zawsze niszczą plany i waga wzrasta wiec to chyba normalne. Wrócisz do domku i będzie ok. Buziaki.
Enchantress
28 września 2013, 18:45A Ty zawsze w ruchu :) Milego wieczoru Krysiu.
mania131949
28 września 2013, 18:42Krysiu - Motylko, ja też "zyskałam" na wyjazdach. Gubimy razem!!!
Starsza.pani
28 września 2013, 18:00Kijki też dobre :). Zaraz bałwanki będą, miska pod kontrolą. Pozdrawiam Krysiu, Danusia
efka55
28 września 2013, 17:53Dobrze że jesteś i zarażasz optymizmem.