Nasz bokserek dalej choruje. Było już przez 3 dni lepiej, ale wczoraj znów się pogorszyło. Młoda pani weterynarz wysłała nas do zaprzyjaźnionego i doświadczonego doktora, który zrobiła badanie krwi, usg. Wyszło, że prawdopodobnie uszkodzone są nerki, wątroba. Podejrzewał, że krwawi do wewnątrz. Wkłuł się do jamy brzusznej, ale poleciał tylko przezroczysty jasny płyn, ok. 1,5 litra. Pucio dostał kroplówkę i niestety żadnej poprawy nie ma. Dziś też od rana byłam z nim na kroplówce, bo nic nie pił od wczoraj. Leży apatycznie, ciężko oddycha i ma bardzo blade fafle i język. Serducho też mu słabo bije. Prawie całą noc nie spałam. Leżałam obok niego i ryczałam. Wzięłam zwolnienie do końca tygodnia. Gdybym nie pracowała w szkole, to wzięłabym normalnie urlop.
Na Benefis Tanga w weekend do Torunia pewnie nie pojedziemy, no chyba, żeby była znacząca poprawa. A jakoś ten doświadczony wet nie kwapił się do pocieszania, że wszystko będzie dobrze. Raczej powtarzał, że przecież pies ma już ponad 11 lat a boksery do długowiecznych nie należą. Tak naprawdę to nie wiadomo co mu jest. Otworzyć, go nie mogą, bo serducho tego nie wytrzyma.
Nic dziwnego zatem, że nie mam głowy do ważenia, ani do ćwiczeń. Dietę staram się trzymać, bo coś trzeba jeść, a lepiej to co zapisane w rozpisce.
Wiedzmowata
17 października 2013, 11:39Mój bokser Altar miał 8 lat, kiedy nowotwór go załatwił; z 45. kg psa było ok 20 kg kości i skóry, gdy poprosiłam weta o uśpienie... A na "chorą wątrobę" umierała 15 letnia Kocica, pod koniec (ostatnie 2 tygodnie) miała kroplówkę co 2 dni, bo już nawet nie piła... Od weta słyszałam, że wątroba nie boli (już nieżyjący Kolega chory na wątrobę też nic nie mówił o bólu). Trzymaj się, ja od ponad 10 lat ćwiczę tę "naturalną kolej rzeczy"... Trzymaj się... A może "tam" jest lepiej?
benatka1967
17 października 2013, 10:03przytulam :)
loteria
17 października 2013, 00:24Moja Lotiś miała 11lat i dwa miesiące( była airdale terierem)Dwa miesiące temu odeszła( po superkuracji wet.,mimo leków z najwyższej półki, diagnostyki itp.,itd) Pojechaliśmy na urlop,bo wet. nawet się nie zająknął,że istnieje jakies zagrożenie." Przepraszam,nie wiem dlaczego tak się stało"-tyle usłyszeliśmy przez tel.( 700km od domu) Pocieszam się,że była przy niej córka i moja pani Ania,która kochała tę naszą Loti jak dziecko( z wzajemnością) Bardzo Ci współczuję,bo to okropne patrzeć na cierpiącego przyjaciela. Może los okaże się łaskawy i Twój piesio jeszcze dojdzie do formy. Mam wrażenie,że wszystko się może zdarzyć a leczenie weterynaryjne przypomina wróżenie z fusów:(
mroowa...
16 października 2013, 20:01Przytulam mocno.... mimo wszystko wierzę, że jeszcze może być dobrze:*
heket
16 października 2013, 17:10Czyli nie stwierdzili, co jest przyczyną dolegliwości? Jego stan jest bardzo niepokojący. Wygląda to na poważne zatrucie. Mógł coś zjeść? Na pewno nie było kleszcza? Zdarza się, że pierwsze badanie nie wykazuje babeszjozy, dopiero kolejne. Alternatywy też nie są pocieszające. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Ściskam mocno
mefisto56
16 października 2013, 15:46Alu !!! Współczuję Ci z powodu choroby Pucia!!! My też pod koniec ubiegłego roku straciliśmy naszego Nemcia i przez 2 miesiące " chorowaliśmy" razem z nim !!! Pozdrawiam serdecznie i może piaskowiec się poprawi !!! Krystyna
Aldek57
16 października 2013, 15:02To przykre. Ja też mam 11 letniego owczarka niem, i coraz gorzej się czuje ,doskwiera mu bardzo reumatyzm i czasami nie może chodzić.Pozdrawiam
DorotaJ.
16 października 2013, 14:58przykro mi :(
moderno
16 października 2013, 14:56Bardzo mi przykro. Pozdrawiam i czekam na dobre wieści
vita69
16 października 2013, 14:32no nie jest z nim dobrze:( dobrze, ze jesteś przy nim
wiosna1956
16 października 2013, 13:36wiem co czujesz ! buziaczki