Spotykam się tam z moim kolegą - razem nam raźniej, a przynajmniej mi, bo w strefie, w której mogę ćwiczyć mięśnie pleców i rąk, przebywają głownie "koksy", więc moja obecność na sali budzi spore zaciekawienie.
Dziś starałam odbyć dzień bez słodyczy, ale dwa karmelki z truskawką były silniejsze ode mnie.. I tak nie jest źle, bo normalnie objadałabym się mnóstwem czekolad, batoników, itp.
Postanowiłam też nie wchodzić na wagę przez najbliższy miesiąc. Nie chcę się jarać zgubionymi kilogramami w ciągu chwili, by później w afekcie euforii znów je przybrać..
Dream45
16 października 2013, 21:12Dwa karmelki nikomu jeszcze nie zaszkodziły. :D Też ważę się coraz rzadziej, tak jest chyba lepiej.