Kolejny dzień diety i insanity, kolejny dzień walki z sobą...
Ciesze się, że nie jadam słodyczy i z reguły nie przepadam ale wprowadzenie 5 a nawet 6 małych regularnych posiłków dziennie... to dopiero masakra...
Nie potrafię się przestawić chociaż się staram... zawsze ( co okazało się złe) jadłam tylko wtedy kiedy byłam głodna nawet jeśli miałby to być jeden posiłek dziennie...
Jak na razie się nie ważę, nie chcę popaść w paranoje pt. ważenie codziennie rano i wieczorem.
Jestem ciekawa kiedy zobaczę pierwsze efekty moich ćwiczeń. Staram się chociaż czasami nie jestem w stanie wykonywać ćwiczeń bo za szybko bo za dużo... ale wierzę, że z czasem to przejdzie i moje mięśnie i organizm pozwolą mi gonić Shawna :D
Pozdrawiam ! trzymajcie za mnie kciuki :)