Ruszyło i mam nadzieję, że więcej tak długiego zastoju nie będzie. Dzisiaj Andrzejki, które z racji tego, że mamy małe dziecko spędzamy w domu. Ale pozwoliłam sobie dzisiaj na pizzę oraz grzańca. Coś mi się w końcu od życia należy.
Wielkimi krokami zbliża się Mikołaj, a wraz z nim mój największy wróg - firmowa paczka ze słodyczami dla dziecka. Dziecko ma 11 miesięcy, więc nie skosztuje niczego, za to mnie czeka prawdziwa walka. Wiem, że paczki są bogate - 2 wielkie reklamówki pełne łakoci. Część rozdamy rodzinie, a resztę postaram się jakoś rozsądnie podzielić na porcję i schowam. Raz na tydzień jedna rzecz i jakoś to chyba przeżyję:)
Przestaję lubić Mikołaja:D
Nie, żeby mi się jakoś chciało słodyczy, nie tęsknię za nimi i wszystko jest ok jak nie mam ich w domu. Ale jak już będą to będzie mnie kusiło, oj będzie...
Agnes2602
29 listopada 2013, 20:50Świetny pomysł ,tylko jak oddać CZEKOLADĘ!!!????No jak?????żart! Ja też jak nie mam w domu to nawet nie myślę ale jak coś jest ojjjjj te bezsenne noce he he.
lily93
29 listopada 2013, 20:09u mnie w domu jak dostawałam z siostrami takie wielkie słodkie paczki z firmy taty, zostawiałyśmy sobie 1 a pozostałe oddawaliśmy do domów dziecka i na szlachetą paczke, widok tych dzieci był bezcenny do tego mniej poszło w boczki :) Pozdrawiam :)