Teraz troszkę bardziej szczegółowo:
1. Zmiany wizualne: Ubrania leżą zdecydowanie lepiej. Najbardziej miarodajnym jest dla mnie mój ulubiony fartuch stomatologiczny :) We wakacje opinał się bardzo nieelegancko na brzuchu, na początku roku akademickiego (gdy trzeba było już wkładać pod niego 1 warstwę ciuchów więcej) wstydziłam się go zapinać. A teraz, mimo zapięcia i mimo ubrań pod nim, leży całkiem ładnie. Zarówno na brzuchu, jak i w biuście. Również majtki wyznaczają mi spadki ;) Zwykłe figi mieszczą zdecydowanie więcej pupy :)
2. Jak wyglądała dieta? Zawsze jadłam to, co było w planie. Raz zdarzyło mi się ominąć cały posiłek, a innym razem wywaliłam grejpfruta z niego. Tyle. Błędem było raczej podjadanie słodyczy, to zdarzało się dużo częściej. Były pączki, ciasta, płatki z mlekiem w ilościach zastraszających, rodzynki i chleb chrupki. Takie rzeczy mną rządziły w tym miesiącu. Czasem myślę, o ile dalej mogłabym być, gdyby te rzeczy nie trafiły do mojego żołądka. To motywuje. Mam teraz taką zdrową myślę równowagę (wiem, że nie mogę, więc jeśli już coś jem, to nie jest kompulsywne obżarstwo, przynajmniej nie zawsze
3. Ćwiczenia: raz bieg, na tym koniec chyba. Nie mam czasu teraz na to, szkoła jest dla mnie ważniejsza. Jak widać, nie jestem na tym zbytnio stratna. Ale to nie znaczy, że nie próbuję. Co tydzień staram się jakoś zaplanować dni, by znaleźć ten czas. Nie udaje się, a szkoda.
4. Nagrody. Udało się uzyskać pierwszy krok. Teraz już bliżej do drugiego, bo ten był największy. Każdy kolejny to tylko 2 kg :) Do następnego dziś 1,7. Stałam się właścicielką srebrnej bransoletki (póki co teoretycznie). Aby był to dla mnie prezent naprawdę przyjemny, umówiłam się z chłopakiem, że on stawia ;) Natomiast sama ją sobie wybiorę (bardzo mi na niej zależy, dlatego musi to być zakup przemyślany, a nie byle co ).
5. Bonus. Ostatnio tyle, co dziś ważyłam na koniec czerwca, prawie pół roku temu. Cieszy, oj cieszy niesamowicie.
Teraz lecę sprawdzić, jak idzie Wam :) Oby równie dobrze. Buziaki :*
updown
14 grudnia 2013, 13:42Woooow to super!:) Gratuluje! Ahh te luźne ubrania, mniejsze obwody..to motywuje! Nie poddawaj sie i oby tak dalej!:)Spoko ja na diecie nie raz oddawałam się przyjemnosciom w postaci słodyczy, ale chudłam i tak;) Ja ostatnio też postanowiłam się za siebie wziąć, co prawda nie jest jeszcze tak jakbym chciała, ale przynajmniej w tym tygodniu ruszylam tyłek i ćwiczyłam (kochane zakwasy powróciły!) i trzymam się z dala od słodyczy:) ZObaczę jak będzię:) Szkoda tylko , ze święta to nie jest dobry czas na odchudzanie, ale wiem, że można jeść i nie przytyć w święta, tzreba tylko znaleźć złoty środek;) A jeśli chodzi o zycie to w sumie mam teraz dość spokojny okres..na uczelni się układa, wszystko zdaję, ostatnio nawet odpoczęłam bo miałam luźny tydzień;) Jest w porządku;) także życzę powodzenia i informuj na bieżąco jak idzie!;):*
marzycielka183
14 grudnia 2013, 09:23Gratuluję ;* życze dalszych spadków
kamm95
14 grudnia 2013, 09:16Dziękuję! :* / I gratuluję zrzuconych kg i cm :) !