Chudzinki! ;*
Kiedy czułam się najszczęśliwsza?
Kiedy potrafiłam połączyć szkołę, pracę, życie osobiste.
Kiedy kochałam swoją pracę.
Kiedy umiałam trzymać sie wyznaczonych celów.
A cel osiągniesz tylko wtedy, kiedy nie stracisz go z oczu.
Nienawidzę swojej pracy. Tylko przed sobą mogę się przyznać.
Nie wiem, czuję się jakoś zobowiązana wobec K, bo ona mi ją podsunęła,
ale nie miała w tym żadnej zasługi, bo szef do tej pory nie wie, że się znałyśmy wcześniej.
Nie umiem wbić się w tą atmosferę, w to jak to wszystko wygląda.
A niestety jestem człowiekiem, który nie umie na siłę się uśmiechać.
Nie wiem za bardzo co zrobić...
Potrzebuje pracy, bo pomimo, że mieszkam z rodzicami to nie umiałabym już brac od nich.
Niby miało byc mi tu lepiej, ale jak tam miałam beznadziejnie, bo do późna, ale przynajmniej wiedziałam, że jak idę na rano to jestem do 19...
a tu idę na rano i może skończę wcześniej, może póżniej, a może będę siedzieć do końca.
Także znowu nie mam kiedy się uczyć, kiedy jeść normalnie, kiedy poćwiczyć.
Zbliża się sesja, mam strasznie dużo roboty.
Nie mam czasu dla P.
W niedzielę mamy rocznicę, tyle przynajmniej, że miałam możliwość załatwienia wolnego.
Ale postanowiłam, że po sesji wrócę do T25,
raczej teraz mi sie to nie uda, bo jednak nawał pracy mam przed sobą,
ale po sesji będzie stabilizacja i się za to zabiorę znowu.
Czuję w sobie sporo motywacji do pracy nad upragnionym celem.
I chce żeby te wszystkie wakacyjne marzenia o szczupłej sylwetce urzeczywistniły się w 2014 roku.
A teraz wracam do nauki, pomimo, że wieczór dziś piątkowy.
Kiedy potrafiłam połączyć szkołę, pracę, życie osobiste.
Kiedy kochałam swoją pracę.
Kiedy umiałam trzymać sie wyznaczonych celów.
A cel osiągniesz tylko wtedy, kiedy nie stracisz go z oczu.
Nienawidzę swojej pracy. Tylko przed sobą mogę się przyznać.
Nie wiem, czuję się jakoś zobowiązana wobec K, bo ona mi ją podsunęła,
ale nie miała w tym żadnej zasługi, bo szef do tej pory nie wie, że się znałyśmy wcześniej.
Nie umiem wbić się w tą atmosferę, w to jak to wszystko wygląda.
A niestety jestem człowiekiem, który nie umie na siłę się uśmiechać.
Nie wiem za bardzo co zrobić...
Potrzebuje pracy, bo pomimo, że mieszkam z rodzicami to nie umiałabym już brac od nich.
Niby miało byc mi tu lepiej, ale jak tam miałam beznadziejnie, bo do późna, ale przynajmniej wiedziałam, że jak idę na rano to jestem do 19...
a tu idę na rano i może skończę wcześniej, może póżniej, a może będę siedzieć do końca.
Także znowu nie mam kiedy się uczyć, kiedy jeść normalnie, kiedy poćwiczyć.
Zbliża się sesja, mam strasznie dużo roboty.
Nie mam czasu dla P.
W niedzielę mamy rocznicę, tyle przynajmniej, że miałam możliwość załatwienia wolnego.
Ale postanowiłam, że po sesji wrócę do T25,
raczej teraz mi sie to nie uda, bo jednak nawał pracy mam przed sobą,
ale po sesji będzie stabilizacja i się za to zabiorę znowu.
Czuję w sobie sporo motywacji do pracy nad upragnionym celem.
I chce żeby te wszystkie wakacyjne marzenia o szczupłej sylwetce urzeczywistniły się w 2014 roku.
A teraz wracam do nauki, pomimo, że wieczór dziś piątkowy.