Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Głupota nie boli, ale czy na pewno?


Oj boli, boli i to bardzo. Okresowa zachcianka na mcflurry zaspokojona. Warto bylo? 
NIE BYLO WARTO!
Ale czlowiek madry po fakcie. Nastepnym razem przy okresowych wariacjach prosze mnie porzadnie kopnac w tylek.

Co do rozmowy o prace. To byla jakas masakra. Hujnia z patatajnia. Dluga i bezsensowna. Raczej nic z tego nie bedzie, a nawet jesli ktos oddzwoni, to nie przyjme tej pracy. Kierownik ma nie po kolei w glowie. I swiecie przekonany jest, ze klienci lubia byc po wejsciu do sklepu obskakiwani z kazdej strony, zarzucani regulkami i zmuszani do wysluchiwania, jak to personel ma im do zaproponowania swietne produkty, w jeszcze swietniejszej cenie ... nienawidze sklepow, w ktorych nagabywana jestem przez personel i mialabym byc takim sprzedawca, ktory narzuca na dziendobry co klient ma kupic? Niedoczekanie!
Z lepszych wiadomosci, to to ze podczas powrotu z tej pelnej kpiny rozmowy dostalam telefon w sprawie innej pracy. Cos totalnie odmiennego, co dotychczas robilam. W sobote mam spotkanie. Nie jestem do tego w 100% przekonana i z lekka mi to smierdzi, ze na gwalt potrzebuja tam pracownika ... no ale coz, kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. A kopytko lubi szampana z truskawkami i jagodami. Teoretycznie nic nie trace, bo obecne miejsce pracy i tak zamykaja, wiec czy mam jakies inne wyjscie?

Co do diety, to srednio na jeza, pomijajac tego nieszczesnego mcflurra z cholernego McDonaldsa, ale nigdy wiecej. Najbardziej przykre jest, to ze nawet nie byl smaczny ... 
Co do cwiczen to leze i kwicze. I moje swinskie kopytka tez leza i pokwikuja szydzac z mojego zaangazowania w treningi. Mozecie sie domyslac, ze jest zle. Przypuszczam, ze to przez @. Ale to slaba wymowka, musze przestac szukac wymowek, to mnie zgubi i pograzy. I po co mi to? Kolejne niepowodzenia nie wchodzi w gre. Dzis pogonie swoje malo atrakcyjne cialko na mate i bede je meczyc, meczyc dopoki nie obieca posluszenstwa. A co! Terror i zastraszanie. 

Mezowi na chwile wybilam pomysl kupna drogowej maszyny smierci. Ciekawe kiedy znowu wyskoczy z tym, co mnie przyprawia o bol glowy. Oby jak najdluzej byla cisza w tym temacie, bo przysiegam jak w ciagu miesiaca uslysze, ze on chce motor, to nie recze za siebie. Kocham go jak wariatka, ale jednak nie na tyle, zeby pozwolic mu sie zabic. I to jeszcze na czym ... jak chce zostac dawca organow, to niech oswiadczenie sobie napisze i nosi w portfelu. Tego mu wcale nie bronie.

Mam taki balagan w domu, ze az sie wracac tam nie chce. A posprzatac nie ma ani komu, ani kiedy. O 18 jak wracam z pracy, szykuje obiad na nastepny dzien, bawie sie z mloda, trzeba troche z mezem posiedziec. I robi sie 22. I kiedy tu ogarniac mieszkanie? Ostatnio odkurzalam o 5 rano hmm jeszcze sasiedzi sie nie skarzyli. A gdzie do tego wsadzic cwiczenia? Oj kiepska sprawa. Ale musze znalesc jakis sposob. Moze ktoras z Was ma jakies rozwiazanie godne polecenia?
  • kalliope

    kalliope

    13 stycznia 2014, 09:08

    Też nie lubię jak wchodząc do sklepu od razu rzuca się na mnie "miła" Pani i pyta co podać? W czym doradzić? A może rozmiarek znajdziemy? Grzecznie mówię, że dziękuję i... wychodze ze sklepu... Więc wcale się nie dziwie, że nie chcesz tam pracowac. Też bym nie chciała. jeśli chodzi o McFlurry, to nie bądź dla siebie taka surowa, ja w weekend zrobiłam sobie cisto z mikrofalówki, trochę z lenistwa, a trochę przez mój nałóg, ale nie mam zamiaru sobie tego wyrzucać. 5 minut ćwiczeń dłużej i zapominasz o lodach ;) a tak na sam koniec, to właśnie czasem się zastanawiam... nie mam męża ani dzieci, nie muszę gotować obiadów (robię to z pasji i przez bloga) a mimo to doba jest dla mnie za krótka i ledwo wiążę koniec dnia z jego początkiem. Zawsze podziwiam kobiety, które maja do tego na głowie jeszcze dzieci i mieszkanie, męża i obiad :) także naprawdę, zasłużyłas na Mc Flurry :)

  • truskawka1988

    truskawka1988

    11 stycznia 2014, 21:51

    ze słodyczami wygrać to jest naprawdę ciężka praca!! tak sobie myślę że dzieciom tak łatwo się mówi, że nie za dużo słodyczy, że nie przed obiadem, że w ogóle są one nie potrzebne w odżywianiu i jak dziecko nie dostanie to nic się nie stanie i teoretycznie człowiek WIE a i tak się sam tym świństwem zażera..

  • barankowo1

    barankowo1

    10 stycznia 2014, 16:40

    ja też mam zawsze zachciewajki na słodkie przed okresem :D ale wtedy sobie mówie: zjesz i co? za chwile znowu ci sie zachce, wiec lepiej nie zaczynac w ogóle. :D polecam sie wtedy czyms zajac, sprzataniem, tv, cokolwiek :) a pracę na pewno znajdziesz lepszą! :)

  • virginia87

    virginia87

    10 stycznia 2014, 09:34

    ja nie pracuję więc łatwiej mi znaleźć czas na ćwiczenia ale i tak najczęściej ćwiczę po 22 jak już sobie pójdą spać w większości :) motocykliści to tylko tacy są okrzyknięci jako dawcy bo po wypadku to tylko rogówka oka się nadaje na przeszczep więc nic z tego z tym dawcą :) mój też ma szaleja na tym punkcie ale... ja jestem za tym, żeby sobie kupił motocykl. Trochę duży silnik wybrał na start ale powiedział że innego nie chce. a niech ma :) ufam mu. z resztą ma już 30lat więc wariatem drogowym nie jest choć wiem, że i w starszym wieku jest dużo wariatów-piratów. też nienawidzę jak mnie od wejścia ktoś napada i mi mówi co powinnam kupic. dlatego większość zakupów robię przez neta bo szlag mnie trafia jak mam iść do sklepu i coś wybrać przy tych wszystkich ekspedientkach, które dają swoje złote rady. ja wiem, że taka ich praca ale mnie to nie bawi :/

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.