Wprawdzie jest niedziela, mogłabym trochę odespać, ale obiecałam córce i wnusiowy wypad do sklepów. A obietnica rzecz święta :) Trzeba znaleźć czas, by kupić parę potrzebnych rzeczy. W tygodniu pracuję więc zostaje niedziela.
Wstałam o godz. 6.00 - pół godziny później niż zwykle.Kawka z mlekiem, szklanka wody i 40 minutowa przygoda z Ewą Ch. Prysznic, śniadanko i jestem gotowa. Jeszcze tylko przygotowałam do pojemniczków to co powinnam zjeśc tego dnia, zapakowałam, by zabrać ze sobą i ruszyłam na szoping.
Fajnie było. Udany i pełen wrażeń dzień. Bieganina po sklepach pomogła spalić trochę więcej kalorii niż zwykle. Byłam bardzo grzeczna i pomimo wielu pokus nie dałam się. Zabrałam ze sobą jedzonko i w wyznaczonych godzinach zjadałam z apetytem. Przygotowałam takie posiłki, bym mogła je bez problemu pochłonąć w samochodzie. A jak smakowało !
No i jak się chce to można :)
Trzynaście minut po północy, o rany ! Odpowiedziałam na przemiłe listy, uzupełniłam pamiętnik, ale jeszcze rowerek. No to na razie, obowiązek rzecz święta !