Ale o psychologach miało być. Więc oni mówią (i to nie ci amerykańscy, bo wiadomo, że amerykańskim nie wierzymy, choćby nie wiem ile Nobli mieli na koncie), że bliższe cele dają lepszą motywację. Innymi słowy: prościej jest obiecać sobie, że się schudnie pół kilo w tym tygodniu, niż że 20 kilo w tym roku. Tylko grunt, żeby te cele nie były zbyt bliskie; wyobrażam już sobie te wszystkie: " - Kochanie, schudłam 200 gramów! - A spuściłaś wodę?"
Więc kilogram w półtora tygodnia. I wiecie co? Na razie działa!
Standardowo dieta MŻ (dla niewtajemniczonych: mniej żreć). No dobra, może jeszcze trochę częściej i trochę zdrowiej jeść i tu się kłaniają pieczarki. Wiedzieliście, że te małe, białe pypcie mają 16 kalorii w 100 gramach? (Mój mózg czyta to jako: możesz wpier...lać ile wlezie!). No cudeńko po prostu.
A przepis na te cudeńka banalnie prosty: kapelusze pieczarek na patelnię (może być z odrobiną oliwy, jeśli ktoś się nie boi), skropić sokiem z cytryny, dodać sól i pieprz. Smażyć niezbyt długo, bo mają zostać chrupiące.
Pycha, sprawdziłam.
Dodałabym do nich jakiegoś zielska, ale nie mam pojęcia, jakie zielsko pasuje do pieczarek. Jakieś pomysły?
(byle nie koperek. Koperek jest zły).
zeberka363
23 stycznia 2014, 15:34ja koperek uwielbiam :-) ziół prowansalskich spróbuj :-)