Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pomiar


Dałam pomiar: 55 kg. Już wcześniej tak było, chociaż nie ważę się często, nie dbam o liczby (aż tak).
Przytyłam kilka kilo od jesieni, ale serio, nie wyglądam dużo gorzej. Uda praktycznie nie utyły, jedyne co, to brzuszek może trochę, ale mówię całkiem szczerze, że mięśnie robią swoje i na wadze widać tyle, co przed dietą, a w lustrze nie.
Dzisiaj była rodzina i się przejadłam. Ten tydzień ogólnie był ok, byłam dwa razy na siłowni i do końca tygodnia będę chodziła codziennie. 
Od jutra zaczynam detoks.... Może od jutrzejszego "jutra" w końcu się uda.
Muszę oduzależnić się od cukru, czekolady. Byłam blisko, w poniedziałek byłam u koleżanki i nie zjadłam delicji i czipsów, odmówiłam kupienia pizzy i ogólnie nie, po czym wyjęła czekoladę, a głód zrobił swoje. Nie mam problemu z ćwiczeniami, moją słabością jest jedzenie. Szkoda, że to głównie ono robi swoje przy odchudzaniu.
Mam w planach picie codziennie rano i wieczorem szklanki wody z połówką cytryny+ może będę brała 0,5 l butelkę wody z cytryną do szkoły. Do tego zero słodyczy i mak jedna kromka pieczywa lekkiego z miodem dziennie- rzecz jasna chodzi mi o to, że ze słodkich rzeczy maks tyle. Co najwyżej zrobię ciasteczka owsiane i pozwolę sobie na 1-2 dziennie. Codziennie śniadanie, potem w szkole kanapka, owoc, jajko albo coś takiego, nie chcę być głodna. Po powrocie do domu mały obiad, siłownia i potem na kolację grapefruit, jajka, twaróg albo coś takiego małego. Śniadania będą duże, z resztą już się do takich przyzwyczaiłam. 
Musi się udać, muszę na wiosnę dobrze wyglądać. Chcę być WOW a nie tylko, jak całe życie: nie jest źle.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.