Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
I po poniedziałku


Przynajmniej, jeśli chodzi o jedzenie. Poza tym wieczór jeszcze przede mną :)

Dzisiaj waga przywitała mnie łaskawie: 67,4. Niby niewiele, ale jednak ciut mniej. Ucieszę się, jak do końca tygodnia zobaczę 66, nawet z haczykiem.
Dzień zaczęłam aktynie, bo pojechałam z dziećmi na basen. Co prawda, nie miałam jak sobie popływać, bo dzieciaki za małe na siedzenie bez opieki, nawet przez chwilę, ale nie siedziałam w miejscu. Ciągle zmienialiśmy basen, wybawiłam się na zjeżdżalni (więc pobiegałam też po schodach :) ), 4 razy latałam z małym do toalety. Czyli jakaś aktywność była. A byliśmy tam 3 godziny. po powrocie miałam ochotę uciąć sobie drzemkę, jak synek, ale pies czekał na spacer i musiałam lecieć do przedszkola uregulować płatność. Więc znowu nie usiadłam.
Potem miałam robić obiad, ale wyłączyli nam wodę. Awaria wodociągów. I tu niestety, mój dobry dzień trochę padł....

Moje dzisiejsze menu:
10- jajko na miękko, chlebek drwalski (1 skibka) z twarożkiem i koperkiem, pomidor, woda z cytryną
13- kilka gryzów drożdżówki z kruszanką, kilka łyków herbatki granulowanej
16- podsmażony makaron z żółtym serem, oliwkami i konserwową kukurydzą- dużo mniejsza porcja niż zwykle, bez dokładek
17- cappuccino, garść błonnika w chrupkach i jabłko
I to koniec na dziś, bo po 18 nie jem.
Muszę się lepiej zorganizować jutro, bo wody nie będzie do środy. Widzę też, że za mało dzisiaj wypiłam. Zaraz się poprawię. Postaram się wypić jeszcze ze 3 szklanki wody dzisiaj.
Na wieczór oczywiście w planie są również brzuszki i przysiady :) Czyli powoli idę do przodu. A wczorajsze machanie łopatą było skuteczne, bo bolą mnie dzisiaj wszystkie mięśnie :)
  • TuSia2606

    TuSia2606

    10 lutego 2014, 21:01

    Nono to ruchu mialas sporo brawo!!! Heh tez nie lubie jak mi wode wylaczja wrrrr

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.