No to odbiłam się z tego jojka. Można chudnąć dalej.
Trochę przesadziłam wczoraj z ćwiczeniami na brzuch. A konkretnie z jednym. No bo reszta jakoś tak słabo już działała. Niby męcząco w trakcie a potem nic (odwrotnie niż z Tiff, jak z nią ćwiczę to w trakcie luz a potem - oho! moje mięśnie!). No i się tak przyłożyłam do ostatniego, że czuję bóóóóóól..
W ogóle wprowadziłam sobie wczoraj coś, co chciałabym, żeby zostało zwyczajem: picie wody przed posiłkiem. Słyszałam o tym różne mity, że trzeba, że nie wolno, bla bla bla. Prawda jest taka, że organizmy są różne. Na mnie to wczoraj zadziałało ekstra. Czułam się super, szłam częściej siku, a to dla mnie nieczęste, ludzie się śmieją, że jestem wielbłądem, także to chyba to, co powinnam robić. Dwie szklanki przed posiłkiem i fajnie :D
Dzisiaj lepszy dzień w czuciu się sobą. Wczoraj rozmowa z L. była.. hot! :D:D:D Dzisiaj w końcu wyprałam swoje ulubione spodnie, w których czuję się zajebiście, wyglądam nieźle, mogę podbijać świat :D No i waga w końcu wróciła do tego, co osiągnęłam parę tygodni temu. A jutro może być lepiej.
P.S.
Już prawie umiem robić pompki :))))))))))
MusingButterfly
27 marca 2014, 16:43hehhe tez ucze sie robic prawidłowych pompek :d To teraz juz waga bedzie tylko spadac !:)