Waga rekordowa, ale jutro będzie więcej (okres zmusił mnie, zmusił, no zmusił :<)
Co za dzień. Znowu. Kolejna huśtawka z L. tym razem z mojej przyczyny. Ale to co mi powiedział.. Znowu poczułam jak znacznie mądrzejszy jest ode mnie. To co dzisiaj usłyszałam cholernie mi pomogło. Ale nastrój się popsuł. Ze mną już okej, on pewnie jeszcze kolejne dni będzie przeżywał. Taki jest, co zrobię? Czy to normalne zakochiwać się jeszcze bardziej po kłótniach? :D
W każdym razie trochę mnie wieczorem melancholia dopadła. Odgrzebałam Alanis Morissette i słucham już od ponad godziny w kółko "I'm a bitch" :D Pomaga :D
Wzięłam się w końcu za segregację rzeczy, które naznosiłam z piwnicy. Słuchajcie, nie miałam pojęcia jak wiele wspomnień i jakie przywiązanie można wiązać z ciuchami! Jedną bluzę to aż przytuliłam.. I kurdę, wbiłam się w spodnie z liceuuuuuum!!!!!!!!! I znalazłam kieckę z mojej studniówki!!!!!!! Oczywiście w związku z ostatnim wypięknieniem - wyglądam w niej znacznie lepiej niż na studniówce. Teraz umiałabym lepiej dobrać fryzurę, teraz umiem się pomalować korzystnie, teraz nie noszę okularów.. A na tej studniówce byłam z owym byłym-niedoszłym spotkanym dwa dni temu. Cóż za splot wydarzeń.
I siedzę taka zagrzebana ciuchami z milionem wspomnień w głowie i taką radością z tego kim jestem i gdzie jestem.. :))))))))
MusingButterfly
30 marca 2014, 23:26No i swietnie !:) Wbic sie w ciuchy w ktore juz nie moglismy to swietna motywacja !:)
ambus
30 marca 2014, 14:48Hej Zakochańcu;) Gratuluję rekordowej wagi, ale niech szybko idzie precz ustępując kolejnym rekordom. Niech to zadowolenie Cię nie opuszcza;)