CZEŚĆ! Właśnie zauważyłam, że w sumie już ponad miesiąc tu jestem i ku mojemu zdziwieniu silna wola jeszcze nie uciekła gdzieś w kąt- wręcz przeciwnie! Dalej jest ze mną i przyciska mnie w chwilach zwątpienia :) To na początek troszkę motywacji :).
Piątek był pierwszym dniem odkąd tu jestem, kiedy nie ruszyłam nawet palcem w sprawie ćwiczeń. Ale zapalenie oskrzeli i węzłów chłonnych chyba mnie tłumaczy? :) waga pokazuje już -4, czyli jest lepiej. Wczoraj za to wzięłam się za siebie. 500x skakanka, 30 min hula hop, Mel B ABS i Tiffany boczki. Co do hula hop? ZAKOCHAŁAM SIĘ W NIM. już prawie miesiąc kręcę, jednak do tej pory góra 5 minut co parę dni. Ale od wczoraj obiecuję poprawę! Dziś pohulałam 30 minut, i 400 razy skoczyłam na skakance, ale mimo tego, że męczę się z okresem, to jeszcze nie koniec na dziś! Planuje jeszcze kupić sobie jakieś ciężarki, bo ramiona to moja wieelka zmora. No tak, pośladki i uda również, ponieważ narazie skupiam się na brzuchu. Macie jakiś pomysł jak przy okazji również jakoś poradzić sobie z tymi partiami? Może skakanka/hula/rower jednak coś dadzą? a może jakieś fajne ćwiczenia?
Pozdrawiam wszystkich gorąco i trzymam kciuki! :)