w niedzielę po maratonie znowu mi ktos zgasił swiatło . . . wróciłam uchetana, rozanielona, z czachą dymiącą od emocji, rozświergotana, opowadająca co zabawniejsze/lepsze zdarzonka, z drgającymi mięśniami łydek . . zjadłam, wypiłam, usiadłam, wziełam książkę . . i już było rano poniedziałkowe
NAPRAWDĘ, warto się w takie imprezy angażować - zrobić cos dobrego dla wielu i mieć z tego frajdę, potwierdzać w samym sobie własną wartość, sportowo spalać kalorie i jeszcze doskonale po tym spać - po prostu super i miodzio!
to są finiszujący wózkowicze
w wyścigu handbików ja eskortowałam pod górę Idzikowskiego ostatni, najwolniejszy wózek, potem jechałam koło zawodnika i podsuwałam mu rurkę z piciem i gadałam i namawiałam i psychicznie ciągnęłam . . a potem na 13 kilometrze, jak sie poddał - wyjmowałam spod niego wózek i wkładałam razem z ratownikiem na pakę pickupa . . jeszcze tylko uścisnęłam zawodnikowi łapę...
w maratonie biegł jeden z moich ulubionych znajomych z Masy Krytycznej, 10 lat młodszy, ponad 30 kilo grubszy, na czternastym kilometrze (gdzie przez niecałą godzinę kanalizowałam przejście pieszych po pasach po mszy palmowej) dostał ode mnie motywującego mokrego buziaka, pobiegł dalej
to jego FBwpis
"No to cały Orlen Maraton (pierwszy mój maraton zakończony) za mną !
Nr 4042 zobowiązuje - na 40stkę - 42 km ! Plan wykonany !
Do 20 km było doskonale i równiutko. A potem zacząłem odczuwać swój wiek oraz przede wszystkim wagę. Poczułem kręgosłup
oraz problem z przeklętym haluksem (podobno się z nim nie biega :P). Od
22 km zacząłem marszobieg ale z uwagi na dokuczające kurcze w łydkach
od 30 km został mi tylko szybki marsz. Nie nastawiłem się na wynik więc
tylko trochę mnie to martwi. Wynik 05:36:24 na razie mi wystarcza.
Wielki dzięki Halinka i Mikołaj
za naprawę kręgosłupa w CKR oraz tekst który po przeczytaniu uświadomił
mi jaki malutki jestem wobec dystansu - i należy do niego podejść z
pokorą.
Bardzo dziękuję wszystkim tym którzy bardziej we mnie wierzyli niż ja sam (a jest was tak bardzo wielu !).
Halina, Kasia, Anna, Robert, Marta, Agnieszka, Wojciech, Sebastian, Maciej, Ziuta, Kasia, Mariusz, Tomasz, Bronisław, Jaroslaw - dziękuję za rady "co robić i jak przeżyć" wam maratończykom, także tym których nie wymieniłem :- )
Dziękuję kibicującym mi na trasie kolegom i koleżankom z Warszawska Masa Krytyczna oraz Morsom Weteranom z Pruszkowa.
No i bardzo dziękuję za asystę od 35 km do samej mety Marcina - akurat kiedy jakieś dziwne myśli mnie naszły (że nie skończę czy coś)."
na fotce z lewej strony wspomniany Marcin N, z zabezpieczenia Warszawskiej Masy Krytycznej, po prawej Dexter osobiści, tylko ktoś flagą machnął i go schowało...
oczywiście z 15 kilometrów przejechałam koło Bosego Biegacza, on mnie pierwszy wypatrzył i przywitał imieniem, hehe, zapamietał mnie z wrześniowego maratonu . .. a do mety, ostatnie kilometry, holowałam panię Marię (też znajoma maratonowa weteranka) i młodziutkiego chińczyka na moście i gburowatego pana Leona, a finiszowałam razem z bezdomnym od świętej Marty (to taka jadłodajnia dla bezdomnych koło Dworca Centralnego). Zasadniczo to rozmawiałam z każdym z ostatniej strony wyników maratonu. A ilu wsadziłam do autokaru czy karetki?.... ze 20 osób co najmniej . . jak widzę, że sie słania albo że przysiada na krawężniku i nie ma siły wstać, to macham ręką do medycznego zabezpieczenia i oni podjeżdżają pod osłabłego
teraz trałuję neta w poszukiwaniu choć jednego osobistego foto
a co? przecież to całkiem zdrowy narcyzm!
ps vitaliowe
od wtorku do niedzieli ponad 165 kilometrów na rowerze
z racji czasu spędzonego na rowerze - dość długie są okresy, gdy paszcza z dala od koryta
waga się odwdzięczyła, znowu pokazuje stabilne poniżej 63 kilo
ps maratonowe
od jutra ma nie padać, startuję zatem jutro w maratonie mycia okien
ToJaMajka
16 kwietnia 2014, 19:55Jolu, przyjmij niski pokłon w dowód uznania ode mnie. M.
elasial
15 kwietnia 2014, 23:58Jolka! Szacun wielki. Pod Twoją opieką to i ja bym chyba pobiegła.....no nie... jeszcze nie.....na razie mam tylko niezbyt długie dystanse. Podziwiam Cię za chęć, za prawdziwe człowieczeństwo. A okna? No cóż? Pestka!!!
Magdalena762013
15 kwietnia 2014, 23:42Bede ciekawa, ktory maraton bardziej Ci sie podoba- nie spodziewalam sie takich podsumowan po OrlenMaratonie. Czyli ze spotkalas takich ciekawych ludzi... To faktyczne musi byc cudowne. Co do maratonu nr 2- w sumie myjąc okna tez moznaby kogos przez okno spotykac i zagadywac... Ale wątpiė, żeby do tego maratonu stanęły wszystkie sąsiadki (ja np. Juz po:-)).
renianh
15 kwietnia 2014, 21:54Ja też zaplanowalam okna na jutro
baja1953
15 kwietnia 2014, 15:40Pozdrawiam, działaczko;))
Nefri62
15 kwietnia 2014, 13:28ja maraton mycia okien przekazałam młodszej. Maraton to ciężka sprawa, podziwiam tych ludzi. pozdrawiam
wiosna1956
15 kwietnia 2014, 13:07mój syn tez biegł a ja byłam dumna jak paw !!!! buziaczki
chisiaa
15 kwietnia 2014, 12:45Podziwiam...i zazdroszczę.Ja nigdy nie lubiłam wysiłku...a bieganie to już całkiem fuj.Gratuluję,ogromny wyczyn.Pozdrawiam.
jolajola1
15 kwietnia 2014, 14:34ależ ja nie biegłam!!! ja tylko zabezpieczałam trasę na rowerze!
mania131949
15 kwietnia 2014, 12:32No, no to razem startujemy w okiennym maratonku! :-)))