Pamiętam jak rok temu na wiosnę oglądając swoje łydki nie wyobrażałam sobie pokazać ich nawet w rybaczkach. Skóra była sflaczała, z cellulitem (tak na łydkach, nie udach), były blade i obleśne. Teraz po ponad roku i minus 12kg łydki są ok, umięśnione, jędrne, trochę blade, ale nie obleśne.
No niestety z udami i brzuchem już tak cudnie nie jest. Wprawdzie na udach jest o niebo lepiej niż było, ale jednak... I tu okazuje się, że nawet najbogatsze i wysportowane mają z nimi problem. Rihanna, Britney, czy Jennifer Lopez przegrywają z pomarańczką.
Czy to ma nas pocieszać, czy mamy się pytać jak tu walczyć wiedząc, że się przegra. A może one jednak robią kardynalne i niedopuszczalne błędy licząc na fotoszopa.
Kolejną kwestią smutną dla mnie, w sumie najsmutniejszą jest mój brzuch, który mam genetycznie fartuchowaty (mama i babcia miały identyczne), nigdy nie byłam posiadaczką płaskiego brzucha nawet jak byłam szczupła, a teraz po dwóch pasożytach w postaci synów i różnych skokach wagi, no i braku ćwiczeń jest niestety fartuch. Nie wrzucę swojego brzucha, ale chodzi mi o coś takiego jak na fotce "przed"
No i tu walka wydaje mi się totalnie beznadziejna, bo mimo ćwiczeń masowania i wcierania przeze mnie i przez masażystkę, to tylko skóra jest jakby bardziej nawilżona, ale jak wisiał tak wisi :(
Cudowne są metamorfozy takie jak ta:
Gorzej jak dziewczyna pokaże więcej i tu znów brak nadziei:
Źródło ostatnich dwóch fotek: http://www.ofeminin.pl/diety/schudla-77-kilogramow-shape-chcial-opublikowac-jej-historie-ale-zakazli-jej-pozowac-w-kostiumie-s422310.html A temat artykułu to osobny temat.
No i tu rodzi się myśl na przyszłość o plastyce, ale jednak póki co ją odrzucam, bo mimo, że mi z nim źle, to szukać sobie poważnej choroby? Jak mam szczęśliwe, unormowane życie? Czy jest sens? Jak z mężem w łóżku i poza się układa? Może byłoby przyjemniej, zwłaszcza na plaży. Już nie mówiąc o kosztach.
Na razie walczę, ale obawiam się, ze to walka z wiatrakami.....
Ps. Ramiona mam ładne i nic mi nie wisi ;-D
Ancur90
15 maja 2014, 11:53Kochana, czasem warto dojść do wniosku, że nie warto ryzykować zdrowia operacją plastyczną, jeśli w sumie i bez tego jesteśmy szczęśliwe :)
Nemee
13 maja 2014, 13:55Każda z nas widzi w sobie cos strasznego:)...a gdy to znika znajduję inny kompleks...wiem że łatwo się mówi pokochaj siebie...ale warto bo jestes bardzo sympatyczna, a czy warto myśleć o brzuszku lepiej o czymś milszym:) pozdrawiam
gruszkin
13 maja 2014, 14:56Nie jestem zakompleksioną osobą. Lubię i kocham siebie. Ale to jest właśnie miejsce w którym można pokazać kawałek siebie. Ja chciałam pokazać swoje niedoskonałości, nie uważam ich za straszne, ale warto działać. Ale warto też wiedzieć czego można się spodziewać, jakich granic się nie przekroczy, no niestety ja już jędrnego sześciopaka naturalnie nie będę miała. Ale cieszę się każdą troszkę krótszą bluzką jaką mogę założyć o czym nie mogłam myśleć rok temu.
Nemee
13 maja 2014, 15:16Ja też nie będę miała:):):) ale mam to w pompie:)...
WielkaPanda
13 maja 2014, 12:34W sprawie cellulitu to jedyna rzecz jaka mnie pociesza jest jak widzę, jeszcze u kogoś:))
gruszkin
13 maja 2014, 14:52Fakt. Lubię patrzeć na cellulit mojej instruktorki zumby, która nie ma grama tłuszczu, no i te szczupłe 18tki z pomarańczką...
holka
13 maja 2014, 12:19Jak ja doskonale wiem o czym piszesz...niestety! Moja Mama urodziła 4 dzieci ale nigdy nie była gruba i miała zdecydowanie lepszy brzuch niz ja po 2...tylko ja niestety szczupła to byłam przez około 10 lat swojego życia.Mój syn dzieci nie miał a ma brzuch tłusciutki jak gąska pomimo tego,że ćwiczy intensywnie minimum 3 razy w tygodniu a córka po tatusiu - ma na brzuszku mocno zarysowane mięśnie.Myślę,że jeśli nie pomogą ćwiczenia,wcierania i zobacz zabiegi jakie robiła Nesca85 to po zakończeniu procesu odchudzania można pomysleć o plastyce brzucha.Naoglądałam się tego w Sekretach chirurgii na TVN Style ;) i to na pewno bedzie spektakularny efekt...To trochę tak jak z biustem - gdy ma się kiepski lub się skiepścił to nie pomogą żadne ćwiczenia ani smarowania...Tylko od Ciebie zależy jak bardzo Ci ten problem dokucza :) i co jesteś w stanie zrobić i jak daleko sie posunąć aby go zlikwidować :)
gruszkin
13 maja 2014, 14:51Plastyka jest ok, ale boję się komplikacji. Poza tym jeszcze nie dojrzałam do takich decyzji. No i jeszcze za dużo mam tłuszczu. No i tego musiałby też chcieć mój mąż. Na razie obejrzał parę zdjęć i mówi "kurcze, czemu to samo nie chce wsiąknąć"
Agnes2602
13 maja 2014, 11:05Ja też mam problem z brzuchem po ciąży przenoszonej 3 tygodnie.Mimo że już w miarę zchudłam ,na brzuchu,na dole mam ,nie wiem jak to wytłumaczyć dupę na brzuchu,podzielony brzuch.Już to zauważyłam tydzień po terminie porodu że jakiś jest dziwny.Rok temu namówiłam się na drogie zabiegi exilis,niby spala tłuszcz i ujędrnia skórę z wybranych partii ciała po 3 max 6 zabiegach i wiesz co ...może po 4 przerwałam bo oprócz deczko jędrni9ejszej i elasrtycznej skóry sama kobitka mi powiedziała że tracę pieniądze.A dodam że jeden zabieg to był koszt 500zł!Jak znajdę coś w podobie mojebo problemu to Ci wstawię.A propoz tych zdjęć to ja osobiście bym wybrała kostium cały lub bluzeczka i gatki.Kupiłam w tym roku wyszczuplający i ściągający brzuch kostium i pierwszy raz od czasu porodu będę wmiarę wyglądać,dobrze by było jeszcze 3 kilo zwalić do lata no i nadal ćwiczyć i biegać.Pozdrawiam.
gruszkin
13 maja 2014, 14:47Też mam taki kostium, ale chciałoby się fajnie wyglądać nago. Niektóre otyłe osoby mają fajne brzuchy :(
Babcia.Weatherwax
13 maja 2014, 09:55Ja mam wielki nochal. Naprawdę. Pół Ameryki już dawno by sobie taki zoperowała a drugie pół było w połowie uzbierania na to potrzebnej sumy:) I co jakiś czas myślę sobie - ciachnę go. Byłoby fajnie nie widzieć go cały czas. Jakaś ta twarz byłaby proporcjonalniejsza. Mój mąż absolutnie jest przeciwko. A ja też dochodzę do wniosku, że po prostu taka już moja uroda i trudno. Rozumiem, że z brzuchem jest trochę inaczej. Tu też raczej tylko plastyka by pomogła. Generalnie jeśli chodzi o operacje w takich przypadkach to uważam, że wszystko dla naszego dobrego samopoczucia. Chyba trzeba sobie zrobić statystykę, czy częściej on przeszkadza czy jest ok.
gruszkin
13 maja 2014, 11:59Nochal to charakter i nie zmieniaj go. Brzuch to inna bajka.
MllaGrubaskaa
13 maja 2014, 05:43Rozumiem Twoje rozterki, ja też nigdy nie miałam idealnie płaskiego brzuszka i nie będę miała. Pozostaje się tylko z tym pogodzić .
Niecierpliwa1980
13 maja 2014, 00:57Wisząca fałda w przyszłości nie powinna osłabiać twoich zapędów do odchudzania. Trudno,nie mozemy być idealne,a przecież piszesz,ze są tego typu operacje. Pewnie sama poczujesz,czy jest ci ona potrzebna i czy chcesz to zrobić. Nosek do góry! :-)
gruszkin
13 maja 2014, 11:58Pewnie, że nie osłabia, bo mimo wszystko i tak jest mniejszy, ale zawsze chciałoby się więcej i lepiej.
MIPU91
13 maja 2014, 00:49będzie dobrze na pewno:] walczymy z tymi okropieństwami :]