Dzisiaj waga mnie nie lubi i mimo, że byłam wczoraj grzeczna nie chciała pokazać znów 65. Pewnie jakieś wahania poziomu wody w organizmie. No trudno. Walczymy dalej:).
Śniadanie (gwoli ścisłości, dwie takie kromki, bo jak zobaczyłam że jedna ma około 100 kcal, a pasztet nie więcej, to pomyślałam, że to miało być śniadanie a nie przekąska i też może nie powinnam przesadzać też w drugą stronę. A pasztet upiekłam sama:)):
Drugie śniadanie (sałatka z fety, pora, groszku i ogóreczków konserwowych z jogurtowym dresingiem):
Obiad (bez węgli, bo takie kury to są bardziej kaloryczne - jedno ma ze 150, więc dołożyłam jeszcze tylko buraczki i odrobinę sałatki z południa):
Przekąska: gałka lodów jogurtowych (wiem, miało nie być słodyczy, no ale to w ramach zaplanowanej przekąski i do tego mrożony jogurt, więc chyba nie grzech?)
Ćwiczenia: Skalpel