Kochane moje piękne, śliczne, wytrwałe, cierpliwe...
Taaaaak bardzo za Wami tęskniłam. Wiem, wiem, że bardzo długo mnie nie było i Was zaniedbałam ale już jestem.
Szybki skrót tego co się działo:
- studia mnie wykańczają. Mam już termin obrony, 10 lipiec... Chyba umrę na stres. Praca się jeszcze pisze... Mam nadzieję, że ogarnę. Sesja pochłonęła mnie na maxa. Ale powiem szczerze, że opłacało się. Jak na razie najgorsza moja ocena w indeksie za ten semestr to 4 :) Nie to żebym się chwaliła, ale muszę się tłumaczyć na co poświęciłam tyle czasu.
- życie towarzyskie na średnim poziomie, to jakieś wesele, to jakaś kolacja urodzinowa. A propos urodzin... Nigdy nie zgadniecie jaki prezent dostałam
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Pierwsza rekcja łzy... bynajmniej nie szczęścia., Jak ja sobie z nią poradzę, przecież studiuję. Mama mnie udusi. Na szczęście od razu się w niej zakochała i jak wyjeżdżam na studia to się nią zajmuje. Mówię Wam jaki psotnik z niej. Moja mała Lili :)
- co do mojej sylwetki to... na szczęście nie ma żadnych dodatkowych kg, na nieszczęście nie ma żadnych ujemnych kg. Dlatego tu wróciłam!
To taki wielki skrót tego wszystkiego. Na bieżąco będę się dzielić problemami i radościami dnia obecnego :) Ale to zabrzmiało.
Teraz skupię się na dniu dzisiejszym:
W końcu udało mi się jeść zdrowo i regularnie. Jak ja za tym tęskniłam. Sytuacja wygląda następująco:
- śniadanie: jajecznica bez tłuszczu, pół pomidora, ogórek kiszony, 2 kromki vasy z serkiem znalezionym w lodówce
- 2 śniadanie: miseczka truskawek
- obiad: ukochany grillowany łosoś, fasolka szparagowa, sałatka z ogórka i marchewki
- podwieczorek: sałatka na winie :P sałata, rukola, pomidor, ogórek, cebulka, mozarella, kalarepa, papryka, sos na bazie jogurtu naturalnego
- kolacja: 2 kromki vasy posmarowane rano znalezionym serkiem, wędzony łosoś, ogórek kiszony, połówka kalarepy, która została z sałatki
Aktywność:
- powoli wracam do ćwiczeń dziś Mel B rozgrzewka, Mel B ramiona oraz cogodzinne zbieganie po schodach, aby wyprowadzić Lili na zewnątrz (muszę ją nauczyć załatwiać swoje potrzeby na zewnątrz)
Dzień ogólnie jakoś zleciał. Gdyby nie poranna kłótnia z bratem, która całkowicie wytrąciła mnie z równowagi byłoby naprawdę ok.
Do jutra Słodziaki moje kochane :*
Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...
vitalia92
6 czerwca 2014, 21:23Tez bym sie zakochala od razu w takim malenstwie :D