Czwartek: bez ćwiczeń - popołudnie u mamy i u bliźniaków,
Piątek: rozgrzewka, 10 min. Cardio, abs z Mel, nogi z Natalią - ale tylko faza pionowa, ręce z Mel, porządne rozciąganie - ok. 50 min.
Sobota: bez ćwiczeń, ale cały dzień na dworze - koszenie trawnika - ok. 2 godz., plewienie roślinek - dzień zleciał nie wiadomo kiedy.
Niedziela: bez ćwiczeń - przyszła @... w końcu bo spodziewałam się jej już od tygodnia. Toteż dziś jestem lekko ciachnięta lekami przeciwbólowymi, trochę rozmemłana i treningu nie będzie - zrobię tylko ćwiczenia na brzuch.
Moje nowe postanowienie:
Z racji tego, że ostatnio nie ćwiczę tak intensywnie i często jak bym chciała czy powinnam, muszę wprowadzić modyfikację w moim żywieniu. Żadne diety, bo to nie dla mnie, ale:
- ograniczam słodycze - tylko do weekendów - bo ostatnio rozbestwiłam się jak rozpieszczony dzieciak i jadałam je i w pracy do kawy i po pracy,
- szykuję sobie jedzenie do pracy - tak żebym nie musiała zachodzić do sklepu, bo tam mogę kupić bułki, drożdżówki, jogurty i inne rzeczy, które mi nie służą,
- dalej utrzymuję zwyczaj nie jedzenia kolacji, który spowodowany jest najczęściej dość późnym obiadem.
Wiem, że pierwszy tydzień będzie mi ciężko wytrzymać bez słodyczy - no ale dam radę, nie takie rzeczy się już robiło. Z moim uporem i zawziętością to betka! no tylko muszę chcieć... tak sama z siebie
A! i do słodyczy nie zaliczam lodów! - bez nich nie przeżyję - ale będę kupowała tylko wodne.
Hmm, czy coś jeszcze - nie wiem, mam ochotę dziś pobiegać ale nie mam siły.
A! I mam nadzieję, że w tym tygodniu uda mi się rozpocząć regularne treningi biegowe - tak by poprawić wydolność. Po otrzymanych radach plan jest taki:
bieg 3 razy w tygodniu, na początek 2 min. biegu 1 min. marszu - po pierwszym treningu zobaczę ile jestem w stanie tak wytrzymać, później będę go modyfikować w miarę moich możliwości
No to tyle.