Jak już wspominałam w sobotę miałyśmy mierzenie ważenie itd.I co się mianowicie dowiedziałam. Ponieważ moją zmorą są słodycze nad którymi niestety jest mi bardzo ciężko zapanować .I ta dietetyczka powiedziała że owszem dobrze by było wyeliminować z diety słodycze ale .... Jeżeli ma z tym duży problem to na początek wcale nie muszę odstawiać ich tak drastycznie. Kazała mianowicie wybrać sobie jeden dzień w tygodniu i wtedy spożywać tak jak jest to zagranicą.
I co Wy o tym sądzicie??!!!!!!!!!!!! Zrozumie mnie tylko ten ktoś kto kocha słodycze i wie jak trudno oprzeć się pokusie.
Za chwilę idę na freestyler- masakra- najtrudniejsze jak na razie dla mnie. Jak się nie pocę tak tu pot leci mi ciurkiem po plecach.W środę kettlebells też ciężko ale już do przeżycia. Najlżejsze zostawiam sobie na czwartek-TBS.
mamagrzesia
1 września 2014, 21:21Ja akurat jestem przeciwnikiem jednego dnia ze słodyczami. To tak jakby dać alkoholikowi na odwyku flaszkę na niedzielę. Szkoda jednym dniem zmarnować cały tydzień wysiłków. Sama mam z tym problem...... ale nie ma zmiłuj się. Tyłek sam się nie skurczy :)) Fajnie znowu Cię tu widzieć :))
dede65
1 września 2014, 20:25Matko kochana jakie straszne nazwy, Majeczko zlituj się i napisz co to jest tak mniej więcej, bo u mnie na prowincji to tylko aerobic, joga ,pilates i zumba... A pomysł z jednym dniem słodyczowym nie jest zły, byleby nie był wyłącznie słodyczowy, buziaki ;))))