Banał jakich wiele. Studia, brak czasu na siebie, na zauważenie, że coś jest nie tak. I pewnego dnia, nie możesz się obudzić, śpisz po 22h, zawaliłaś studia a na wadze pojawiło się +20 kg.
Tak było 4 lata temu. Z całkiem sensownie wyglądającej dziewczyny przemieniłam się w ponad 80 kg monstrum, zawaliłam studia w Poznaniu i tkwiłam w związku, w którym zamiast motywacji -zyskiwałam jeszcze więcej poniżania mnie i uświadamiania mi jak bardzo jestem beznadziejna. Skończyło się depresją , nadwagą i jak wtedy myslałam wyrokiem - "masz Hashimoto".
moje 63 kg kiedyś
Od tego czasu wiele się zmieniło. Po wielu uświadamiających wizytach u psychologa zakończyłam chory związek ( i dało mi to wiele wewnętrznego spokoju), nauczyłam się akceptować to jaka jestem- przynajmniej tak mi się wydawało. A Hashimoto próbowałam zaleczyć (choć zeżarło mi tarczycę na tyle, że teraz wygląda jak taka u 3-letniego dziecka), nie wierzyłam w to, że metabolizm może po prostu nie działać.
I nagle (mowa o 2012 roku) zmieniam studia, przeprowadzam się do Bydgoszczy. Zaczynam nowy związek z mężczyzną, o którym myślałam od wielu lat choć nigdy nie było nam po drodze. Dziś mieszkam już z moim ukochanym, jesteśmy "rodzicami" jeżyka o imieniu Agrafka, za chwilę zacznę kolejny kierunek, a na dziennikarstwie będę pisać pracę licencjacką. Wszystko się ułożyło- tylko nie moje kilogramy
Chcę być kochana- i jestem. Ale chce coś dać od siebie, chciałabym być uwielbiana, by mój mężczyzna mógł pożerać mnie wzrokiem i sam sobie zazdrościć tak pięknej, apetycznej kobiety. Chyba każda w moim wieku tego pragnie, prawda? Dlatego zdecydowałam się na Vitalię, wiedząc że wyniki badań są OK - pomyślałam, że poza kilogramami nie mam nic do stracenia. Więc walczę.
i moje początkowe na Vitalii bezkształtne 91 kg ;/
A na osłodę Agrafka
kingoje82
5 września 2014, 14:48To walcz, bo oprocz kg nic wiecej do stracenia. Jestem z toba!