Cała ja...
Ci co tu bywają obserwowali to nie raz:)
najpierw wysokie loty
a potem spadek....
Jakaś dziś jestem smutna, zmęczona...
Chyba wynika to z tego, że prawdę powiedziawszy
jestem osobą nieśmiałą i lubiąca samotność:)
Niestety druga ja zawsze jest epicentrum różnych wydarzeń
Niech tylko coś tam się zadzieje pod moimi stopami
a ja zaraz na to odpowiem:)
że też nie potrafię niczego przemilczeć, przestać z boku...
Tkwi gdzieś we mnie potrzeba konfrontacji i prowokacji niestety:)
Męczy mnie czasem ta moja energia...
Dziś miałabym ochotę pojechać nocą w miasto....
Uspokajają mnie takie puste ulice
światła
neony...
Zrobię to... jeśli nie zasnę:)
A tak poza tym
dzień minął niezwykle miło
Smaczne śniadanko
kawusia z mężczyzną mego życia
przy elegancko zastawionym stole
(to powłoczka:)
Ostatnie maliny
i ostatnie ogórki
A teraz uciekam, bo za moment mecz Lecha z Legią
i muszę jeszcze obstawić:)
Buziaki:*
ojtajolunia
28 września 2014, 10:56Za ten sloik z ogorami domowej roboty to dupala dała bym sobie ogolic ;) Tylko Julia pewnie odwdzięczylaby mi sie kolejnymi mega kolkami w nocy ehh
Kasztanowa777
28 września 2014, 01:49Jak to dobrze umiec sie cieszyc prozaicznymi, na pozor, rzeczami-ogorki, maliny, stol przykryty poszewka-szczescie jest na wyciagniecie dloni, wystarczu tylko po nie siegnac.
kronopio156
27 września 2014, 21:41Ależ cudności! Powłoczkowy obrus uwiódł mnie!:-))) No i mam tak samo jak Ty<:-) A kiedyś miałam takiego znajomego, z którym wybieraliśmy się nocne przejażdżki autem po pustym mieście...z odtwarzacza sączył się pasujący wtedy jakimś trafem motyw z Miami Vice. Królestwo za kiszone ogórki! I tulam:*<:-)