Korzystając z pięknej pogody, pojechałem znów do pracy na rowerze. Żebra ostatnio oszczędzałem i odpłacają stopniową poprawą, więc zafundowałem im test. Od ostatniego razu minęło już półtora tygodnia, więc możecie sobie wyobrazić, jaki jestem wyposzczony. Teraz wieczorem czuję, że niestety jeszcze za wcześnie.
Ale za to w trakcie rozkosz… Najbardziej lubię momenty, gdy przekraczam 50 km/h i jadę równo z autami, albo je wyprzedzam, gdy zwalniają przed fotoradarem. Dla takich chwil warto podkręcić tętno >180… I druga rzecz, gdy auta na dwóch pasach jadą w korku 10 km/h, a ja między nimi środkiem czterdziechą, w korytarzu góra półtorametrowym, balansując między ich lusterkami, z dłońmi cały czas na klamkach…Jak mi ktoś pożyczy sportową kamerkę na kask to nakręcę film.
Kocham adrenalinę :)
strach3
11 października 2014, 21:38Dzięki wszystkim za dobre słowa. A Ciebie Curly w końcu uduszę, tylko poczekam aż w Polsce bedziesz, grrrr ;)
curly.wirly
13 października 2014, 14:10udusisz z buraczkami i wrzucisz do nowej wyciskarki soku... ;o) Duszone dziewczeniny lub tam kobieciny najlepsze na północy są. Wiesz, w zimnie lepiej się konserwują i marynują w soli morskiej... ;o) W Polsce to ja się tylko psuję... :P
strach3
13 października 2014, 14:35Miałem na myśli pospolitą zbrodnię w afekcie, ale wątek kulinarny też jest do rozważenia ;)
curly.wirly
13 października 2014, 15:27to jednak proponuję u mnie, bo tutaj za pospolitą zbrodnię dostaniesz max 21 lat w pewnego rodzaju luksusie :P W PL musiałbyś dzielić pokój z przystojniakami zgłodniałymi zgrabnych męskich pośladków. Miałam coś dalej o tym dopisać, ale sama się przestraszyłam :P Jeśli jednak idziesz w stronę kulinarii, to daj znać, rozstawię stelaż na dorsze, posuszę się trochę w słonej morskiej bryzie :P Muszę uważać bo ostatnio to nawet fjordy mnie kąsają zamiast grzecznie jeść mi z ręki ;o))))
strach3
13 października 2014, 18:07Przy takiej deklaracji współpracy ze strony przyszłej ofiary pozostaje mi tylko dogłębnie przestudiować kolekcję filmów o Hannibalu Lecterze i zarezerwować bilet ;) Albo nie, przyjadę na rowerze. Dbaj o siebie i dobrze się odżywiaj (instruktaż: bajka o Jasiu i Małgosi).
curly.wirly
13 października 2014, 18:21przy takiej dawce rozkoszy rowerowej nie wiem czy dojedziesz w całości :P Szczególnie ekstra pieszczoty czekają Cię na Morzu Bałtyckim, nie wątpię w to ;) Ale dobrze, zaczynam pogryzać pepperkaker i marcepanki ;)
Nualka
11 października 2014, 21:18Ooooo miłośnik rowerowy! Albo może raczej zawodowiec? Nie zdarzyło mi się jeszcze rozpędzić do 40km/h... zazdraszczam :)
curly.wirly
11 października 2014, 14:03Taaaaaaaaaaa...ROWER.... :P Nie ma to jak gnać na własnych nogach :P Czuć serce bijące w szybkim tempie dające rytm uderzającym o asfalt stopom, starać się panować nad oddechem i ŚWIADOMOŚĆ że NIC nie jest mi potrzebne, żeby pędzić. Ale z braku laku dobry i rower, wyrazy głębokiego współczucia ;o) Rozkosz to będzie jak już ''staniesz na nogi'', wyleczysz kontuzje, czego szczerze życzę. Jak najszybciej :))))))
JoannaMaria2014
11 października 2014, 10:12Tez kocham adrenaline i tetno podkrecone do 180 a nawet wiecej :)) Uwazaj by to szalenstwo rowerowe miedzy autami nie skonczylo sie kolejna kontuzja... Pozdrawiam serdecznie :)
noir9
11 października 2014, 00:41szaleństwo :)
kronopio156
10 października 2014, 23:55No ba...<:-) Rower to fajna rzecz!:-))))