Porażka na całej linii, nieźle dorzuciłam do pieca, ale przyznaje w tym tygodniu odpuściłam sobie.
Cały czas miele w miejscu, jak niewiele spadnie to od razu w następnych tygodniach przybywa.
ale nie ma co sie rozczulać, dam rade...
Wczoraj wróciłam wcześniej z pracy,super kuchnia była wolna, wiec sobie kucharzyłam, wrzuciłam co miałam pod ręką i w lodowce, cebula, papryka, mięsko,doprawiłam i dołożyłam ugotowany brązowy ryz
kamillara
17 października 2014, 17:37Masz kochana wahania tej swojej wagi, nie wiem co jesz i ile jesz, ale dyscyplina przede wszystkim. Ja sobie z tyłu głowy zakodowałam cel, i jak tylko na mojej drodze pojawia się pokusa, to odrazu sobie tłumacze, że ta jedna pokusa kosztuje mnie później tydzień stracony, który wydłuża mój okres odchudzania, ostatnio walczyłam tak z kawałkiem strucli, skończyło sie, że zamiast ją zjeść podzieliłam się ze swoim pupilem i on był bardzo zadowolony, a ja też szczesliwa bo na drugi dzien odnotowalam spadek -0,50kg:-) Pilnuj sie, a dasz rade, powodzenia:-)
Esthere
17 października 2014, 09:32Takie wzrosty wagi się zdażają. Pewnie woda w organiźmie. Nie przejmuj się i w żadnym razie nie odpuszczaj. Dużo pij, to oszukuje głód i łatwiej potem pozbyć się tej wody.
Psychosocial
17 października 2014, 09:29Pazurki piękne. Mi jest ciężko "wyhodować" takie długie, a lakier cudny. Co do wagi, to się nie załamuj. Może to jest kwestia zatrzymania wody czy zbliżającej się @. Najważniejsze to jest się nie poddawać i biec do przodu. Powodzenia!