Przez tydzień spisywałam co jem i obserwowałam jakie mam ciągoty i tendencje, o ile można mówić o tendencjach z jednego tygodnia.
1. Ilość posiłków- z tym nie mam problemów, jem często i .... dużo. Powinny być 3 główne posiłki i 2 przekąski, a ja jem 5 albo nawet 6 głównych. Może nawet nie bardzo dużych, ale jednak po zbilansowaniu kalorycznym wychodzi tego za dużo.
2. Zbyt często jem na mieście- a wtedy trudniej mi kontrolować porcje, no i nie ukrywajmy nie łatwo zjeść coś zdrowego na mieście. Nie mówię, ze nie ma takiej opcji, ale łatwiej/szybciej wsunąć coś niezbyt zdrowego lub w ilości takiej, że 2 razy za dużo. Bo nawet jak już wezmę sałatkę to ona jest taka wielka, a mi trudno zostawić coś na talerzu.
3. W stresie pochłaniam co się da. W ogóle tego nie kontrolując. Co mi kto podłoży pod rękę, lub sama wymacam to wkładam do ust.Z tym może być najgorszy problem, bo przede maną gorący okres w pracy.
4. Dogadzam sobie, wynagradzam się jedzeniem. Jak jest mi źle to zjem coś pysznego. Jak jest mi zimno to zjem coś ciepłego. Jak coś zrobię, to zjem coś bo zasłużyłam.
5. No i trendy ostatnich dni, co jest dla mnie zaskoczeniem bo wcześniej tak raczej nie miałam.
- nie mam ochoty na warzywa, szczególnie te surowe. Generalnie warzywa uwielbiam i zawsze jadłam ich dużo, a teraz w ogóle nie mam ochoty na surówkę czy sałatkę. Na surowiznę. Ewenetualnie gotowane mogę znieść. Słabe to trochę w momencie redukcji wagi. Trzeba będzie postawić na zupy.
- za mało wody i zdrowych napojów. Niezdrowych na szczęście nie piję- no chyba, ze piwo. Gazowane i soki mnie nie interesują za bardzo. No czasem marchwiowy. Zazwyczaj piłam wodę, a teraz mi się nie chce. Chyba dlatego, że zimna. A przecież nie bardzo pić gorącą wodę ;-)
- w ogóle się nie ruszam. Lato się skończyło i nie ma roweru, kijków, spacerów, biegów itd. Bo zimno na dworze, a nic innego nie chce mi się robić. Temat do przemyślenia na co postawić: ćwiczenia w domu czy fitnes
- gubią mnie słodycze, cukier i żółty ser. Tego jem zdecydowanie za dużo. Mam też ogromną ochotę na mączne rzeczy: kluski, naleśniki, pierogi, makaron. Ale z tym w miarę udaje mi się wygrywać. Nie wiem skąd to się bierze, może, że jesień?
No to mam co robić i nad czym pracować. Idę sobie ułożyć menu na następny tydzień. Zjadać powinnam około 1550 kcal więc można pokombinować.
deviga
29 października 2014, 12:29chyba też powinnam się uczciwie poobserwować przez kilka dni :) jakieś to moje odżywianie ostatnio chaotyczne jest. Powodzenia!
mania_zajadania
1 listopada 2014, 12:02no własnie ten chaos... ale takie obserwowanie dużo daje. Przestałam spisywać i od razu waga do góry:/
studentka_UM_Lublin
26 października 2014, 22:23kochana, już wszystko wiesz, teraz tylko wprowadzić zmiany w życie i.... czekać na efekty :) POWODZENIA :) ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://840805.siukjm.asia/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform