w trakcie. Rezygnowanie jest ciężkie, ale wiem, że tylko krótka lista ma sens. Najbardziej chciałabym stać się zdyscyplinowana. A to można tylko zacząć ćwiczyć i może kiedyś zaskoczy.
Na razie jeden sukces: ciut doszłam do siebie. Upływ czasu pomaga, ziółka i to, że trzeci tydzień nie piję kawy. Waga (choć sprzętu nie używam) fatalnie, co widzę po ciuchach i w lustrze. Trudno - lubię siebie jaką jestem, bo tyle mogę dziś dla siebie zrobić.
Poczytałam Wasze notki i tak mi się miło zrobiło. Dobry początek dnia.
Kinga156
15 kwietnia 2015, 12:50Będzie wpis, Musztardko.