Trzeci dzień na właściwej ścieżce.
Paszcza opanowana.
Zachowane 5 posiłków już bez żadnych dojadan między nimi.
Wieczory tez na piątkę , przestałam klapac gębą na noc.
Ćwiczę na ile chęci pozwalają.
Na wagę wskocze przy końcu miesiąca toż nie ona ma tu być najważniejsza , a moje zdrowe light odżywianie.
Jutro w obiadowym menu czysty barszczyk z uszkami grzybowymi. Właśnie mocze grzyby na farsz i jutro będę sklejac uszy
Druga strona medalu jest mniej kolorowa.
Gdyż bez przerwy odzywa się we mnie to drugie ja które podsyca ogień i ciągnie w niewłaściwa stronę. Ale dzielnie tłumie te głosy i na pierwszy plan w takie momenty wysuwam wszystkie plusy bycia szczupłą. Także jest dobrze i cały czas tak będzie.
Wizyta u endokrynolog jednak przesunięta na 6 go marca. Myślę że w miesiąc podreperuje co nabroilam przez styczeń, by nie palić buraka przy pani doktor.
Asiek1994
8 lutego 2015, 12:08Jeśli brakuje Ci motywacji, to możesz sobie pooglądać swoje stare zdjęcia, z początku Twojej drogi. To bardzo daje do myślenia. Kiedy stoisz w miejscu, to tak naprawdę cofasz się. Pytanie tylko dla Ciebie: "Chcę wrócić do początku czy mieć to za sobą?". Taka rozmowa z własnym "ja" daje kopa. Kciuki wciąż trzymam!
goldeneye.basia
6 lutego 2015, 20:13i tak ładnie masz trzymać dyscyplina i będą wyniki jak ta lala ;-)
Tiger13
6 lutego 2015, 05:03Normalnie dumna z Ciebie jestem, że się ogarnęłaś:):) jak Ci sie strasznie chce czegoś niedozwolonego to pozwól sobie na odrobinke, tyle nie zaszkodzi, a przynajmniej po jakimś czasie nie rzucisz sie na jedzenie:) trzymam mocno kciuki, żeby do wizyty wyniki sie cudnie poprawiły:)
kronopio156
5 lutego 2015, 17:51Dzielna:* :-))
kikunia180
5 lutego 2015, 17:17Gratuluję kochana nowego zapału :)
lukrecja7
5 lutego 2015, 17:05super, że weszłaś na właściwą ścieżkę - przyznam Ci się, że ja też przesunęłam wizytę u dietetyczki choć o 3 tyg.
marieclaire
5 lutego 2015, 16:35Brawo, tylko tak dalej! Dieta nie ma być męczarnią, a inwestycją w siebie :)
vitalia92
5 lutego 2015, 16:27super, ze dobrze ci idzie i od razu jaki radosny wpis. oby tak dalej :)
MonikaGien
5 lutego 2015, 15:27Tłum te drugie Ja, nie daj mu się skusić ;-) bądż silna, brawo!
agapoziomka
5 lutego 2015, 15:26Tak jak wczoraj napisałaś wszystko siedzi w głowie. Czasami sama się zastanawiam jak to jest że sama sobie robię krzywdę, że ważę tak strasznie dużo, że źle ze zdrowiem, że przez to nie mogę mieć dzieci a i tak dalej jem. Sama siebie pomału zabijam, ale jak przestać ? Powodzenia z całego serca
Gacaz
5 lutego 2015, 14:56Super, że dałaś radę ogarnąć jedzenie. Książkę przeczytałam, bardzo mądra, ale czy da się to wszystko wcielić w życie. Trzymam kciuki.
sobotka35
5 lutego 2015, 13:31To tak jest,że jak się "rozeżremy", to później co chwilę chce się żreć.Chęć trudna do opanowania,ale możliwa:)U mnie barszcz z uszkami gości tylko w wigilię, dzięki czemu jest to danie wyjątkowe:)Natomiast w tym tygodniu robiłam kapuśniaczki z barszczem do popicia:)Pozdróweczki:)
ckopiec2013
5 lutego 2015, 13:24Włączyłaś program naprawczy, będzie dobrze, tylko się trzymaj:-)))
Amelia31
5 lutego 2015, 12:36Brawo!
vevina
5 lutego 2015, 11:22cieszę się kochana moja że dobrze Ci idzie :*... u mnie troszkę lepiej......
czarnulka2014
5 lutego 2015, 11:21Trzymam kciuki . Oby to drugie ja nie mialo kontroli nad Toba ;)
wrednapola
5 lutego 2015, 10:54Jeszcze parę dni czystego jedzenia i organizm odpuści i nie będzie tak namawiał do złego.Także trzymam kciuki, byś wytrwała:)
nataliaccc
5 lutego 2015, 09:53dasz radę, zobaczysz! powoli ale do celu!
mokasia
5 lutego 2015, 09:48Brawo!!!! Muszę wziąć z ciebie przykład !
red_rose
5 lutego 2015, 09:41Silna babka jestes, dasz rade! Wiadomo.organizm sie bedzie domagal ale pokaz mu ze to Ty decydujesz a nie rzadzi Toba jedzenie, jak przyjda efekty nabierzesz wiecej sily byle przetrwac te poczatki, do podjadania wez szklaneczke, powkladaj do niej paseczki marchewki, papryki, ogorka itp. Ze swojej strony polecam duzo pic, sprobuj warzywne czy owocowe niskokaloryczne koktajle moze polubisz a zajmuja zoladek na troche ;) Powodzenia!!!