Otwierajac oczy na sparawy zycia codziennego, pozwalając rozsądkowi dojść do głosu zauważamy błędy, multum błędów jakie popełniamy... właściwie jakie ja popełniam...
I tak oto z pozytywnym nastawieniem poranka zmierzylam sie z południem. Rano eleganko płatki i szklanka soku pomarańczowego. Wpracy dwie kawy z mlekiem, kolo 10 kefir... i nadeszła 13 i dopadł mnie głód. I powtorzyłam schemat: automat, paluszki, szybko i niezdrowo. I jedząc te paluszki uświadomiłam sobie istotny błąd. Jak ja mam zdrowo żreć jak jem co popadnie bo mi szkoda czasu na jakieś planowe i tu zaznaczam niekoniecznie skomplikowane, komponowanie jadla.
I aż się skrzywiłam. Myśl dziwucho! Myśl!
I tak oto zrodzilo się nowe, małe, łatwe i przyjemne postanowienie: o posilkach do pracy myśleć dzień wcześniej. Zaopatrywac sie w kefiry, pomidorki i rzodkiewki na przegrychę, zasypać torbę owocami a przechodząc obok automatu spijrzec nie z tesknotą a z szyderczym i triumfujacym usmiechem "ha, już. Ie nie chce" albo zupelnie jak w reklamach orbit "zrywam z tobą".
Takie niby drobne postanowienie mam. Ale wierzę że właśnie te drobne rzeczy, które nie są uciążliwe i radykalne pomogą mi osiągnąć sukces :-)
I siegam też po rady pana Carra. Allena. Z fajami mi nie pomógł co nie jest de facto jego winą zobaczymy jak będzie z kilogramami. I co by nie było, myślę że przeczytać warto chociażby dla.poznania nowej metody i pogłębienia wiedzy w temacie "lepsza ja"
V
berzerk
25 lutego 2015, 10:41Dobra decyzja :) wychodzę z założenia, że błędy popełniamy raz, później jest to świadome podejmowanie decyzji, często oszukiwanie siebie samych... Musimy otrzeźwieć i sprawdzić trudnej prawdzie w oczy. Uda nam się :)
Veggi
24 lutego 2015, 17:50Super pomysł,ja tak robię :) gotuje na dwa dni,i nie wychodzę bez jedzenia w pojemnikach :)