Heej, po świętach wdrożyłam w życie wszystkie swoje obietnice. Czyli zero fastfoodów... No i mocno ograniczyłam słodką kawę. Teraz piję jedną co najwyżej i to co dwa dni plus minus... No i jest coś jeszcze...
Od świąt robię sobie dłuuugie spacery... W zależności od czasu. Co dzień lub co 2 dzień przynajmniej 30-40 minut maszerowania. Staram się iść w miarę szybko, a kilka razy zdarzało mi się nawet, że przyszłam mokrusieńka na plecach... Ktoś może powiedzieć" a co to za wyczyn". a dla mnie wielki... w porównaniu do kompletnego braku ruszania się, od domu, do autobusu i tak w sumie wszędzie mam jakoś blisko, że nie musiałam się wysilać. A teraz po tych spacerach nawet wieczorami się lepiej czuje, lepiej mi się śpi ...
Kilka razy zrobiłam też tak, że wysiadłam 1 przysanek wcześniej... jak radzą w wielu poradnikach... i resztę drogi zrobiłam na nogach. Tak sobie myśle, niby nic, ale jednak gdzieś tam wszystko to się sumuje. Dla takiej "szczypioreczki" to może być nic, ale dla mnie W PORÓWNANIU to jest ze 300 razy więszy wysiłek.
No i muszę się pochwalić, od świąt, czyli 2 tygodnie z hakiem spadłam z wagi 1.5kg!! Tak strasznie się ciesze i biore to za dobrą kartę :) W końcu coś w dół poszło! Ważyłam się wczoraj i tak fajnie było zobaczyć 91,5 zamiast 93! to już tak blisko 90tki! To było takie super uczucie zmienić wagę na suwaku vitalii na mniejszą! A w nagrode zrobiłam sobie relaksującą kapiel... goraca woda, pachnace sole, nalezalo mi sie... ;)
A od soboty może będę mieć przyjaciela na spacery... ciocia zaproponowała, żebym brała jej psiaka ze sobą. Mówi, że będzie mi raźniej, a piesek przynajmniej sie wybiega. Nie wiem czy sie dogadamy, bo Bruno to młody pies, ale moze jakos dojdziemy wspólnie do porozumienia ;)
Cherry_Muffin
7 maja 2015, 18:01Psiak jest super :) Mamy wspólny pakt, on pomaga mnie schudnąć, a ja pozwalam mu sie wybiegac i pokazuje mu troche swiata :)
reese_o2k
23 kwietnia 2015, 14:33Każdy ruch jest ważny a spacery często są niedoceniane.. Ja robiłam kiedyś tak, że założyłam sobie, że na zakupy będę chodziła pieszo. Niby nic bo sklep niedaleko ale latanie po schodach i chodzenie z siatami też robi coś. Ruch ze zwierzakiem? rewelacja! :D Ja sama żałuję, że nie mam jakiegoś psiaka, który by ze mną latał... może by mnie mobilizował? Kiedy moja mama miała cięższy okres to stwierdziła, że tylko piesek ją mobilizował bo wiedziała, że musi iść się załatwić itp... więc to na pewno super pomysł :)