Nareszcie weekend. W tygodniu cięzko mi wygospodarować czas na ćwiczenia. W ogóle czas dla siebie. Udało mi się raz- w poniedziałek ćwiczyłam ponad 30 minut. Bez żadnego programu, bo nie chciałam tracić czasu na szukanie. Wzięłam skakankę, ciężarki i robiłam po 15-20 powtórzeń ćwiczeń, które przychodziły mi do głowy. Zaczęłam i skończyłam skakanką. Spociłam się, zmęczyłam, więc chyba było ok :)
Cały tydzień starałam się więcej ruszać- długie spacery z dzieciakami, prace w ogrodzie i w domu (nawet okno umyłam). Dzisiaj mam nadzieję znaleźć wieczorem chwilkę na ćwiczenia. Co prawda jedziemy na urodzinki, ale dziecięce i z dziećmi, więc nie będziemy siedzieć do bardzo późna.
Poza tym- waga znowu ok.69, ale znowu trochę cm mniej w brzuchu i biodrach. Pomalutku będę dążyć do celu. Nikt mnie nie popędza. Chociaż ta wizja ładnego brzucha na plaży pod koniec lipca.....
Zmieniłam tez swoje postanowienie noworoczne. Cel ostateczny jest podobny- ok.50-55 kg, ale rozpisałam to sobie na kroki. Małymi kroczkami łatwiej.
Liczę też znowu kalorię przez FatSecret. Na jakiś czas to odrzuciłam z braku czasu, ale teraz się znowu staram pilnować. Co nie znaczy, że zawsze jestem twarda i nie podjadam....niestety :) Ale co tam. NIe będę się już samobiczować. Idę dalej i nie oglądam się.
MIłego weekendu!!!!!