To miał być ten wpis, kiedy dumnie oznajmiasz: "wróciłam, jestem, działam" ! Poniekąd tak, jest, ale spodziewałam się większych fanfar.
Otóż półtorej tygodnia temu grzecznie potuptałam na wizytę do pani dietetyk. Znaleziona na ZnamymLekarzu - 30 pięciogwiazdkowych ocen - zaryzykuję. 90 minutowy wywiad. Cena powaliła mnie na kolana, ale myślę, cóż - nagadałam się, niech będzie. Kolejnego dnia dostałam swoje menu i konsekwentnie wzięłam się do pracy już od środy. Moja waga startowa wynosiła 81 kg - będę brała pod uwagę swoją wagę (zabawnie brzmi :D ) ponieważ lekko zawyża. Na tanicie było 80,4.
Po tygodniu zmagań moja waga pokazała 79,5. Spodziewałam się czegoś więcej szczerze mówiąc po godzinach spędzonych w kuchni, ale są też dobre strony :) No nic, walczę dalej :)
Aaaaa no i najważniejsze - walczę z moim Lubym (tak, tak, to ja jestem nadwornym kucharzem), i żeby życie bardziej pokazało mi, jak lubi być przewrotne - on już schudł 3 kg!
Ahhhh niesprawiedliwości :D
agnes1984s
28 maja 2015, 10:13Powodzenia. Ja juz minus 8,5kg .
FitnessGirlToday
28 maja 2015, 10:23Gratuluję! Piękny wynik, mam nadzieję, że mi też będzie dane taki zobaczyć :)
agnes1984s
28 maja 2015, 11:06no myślę że tak. u mnie wolno waga spadała bo nie mogłam diety prowadzić i musiałam jeść bo karmię. Powodzenia i wysokiego wyniku życzę :)
FitnessGirlToday
28 maja 2015, 11:12aaa to ciążane kilogramy. Tym bardziej cieszą spadki :)
agnes1984s
28 maja 2015, 11:43No tak :)