Hej kochane! Rozpiera mnie energia, więc muszę się z wami podzielić informacją, że dzisiaj w końcu moja waga wskazywała mniej niż 85kg. Waga ta była dla mnie zmorą odchudzania. Czemu? Po półrocznej przerwie od dietetyka i przejścia na własną dietę nie mogłam zrzucić wagi poniżej 85kg. Wizyty zakończyłam w styczniu.Później stosowałam własne zasady. Niestety nic z tego nie wychodziło. Waga przez pół roku wahała się od 84 do 87kg. A dziś? Jest 83,7kg!!
Dotarło do mnie dzisiaj jakie błędy popełniałam w codziennym żywieniu. Pozmieniałam pewne elementy diety, ustaliłam reguły i dodałam dużo ruchu w ciągu tygodnia. I proszę! W końcu efekty! Od czasu zastosowania zmodernizowanych zasad minęło półtora tygodnia. Zmieniło się wiele rzeczy:
- poszłam do pracy, co skłoniło mnie do odżywiania się regularnie.Stałe zajęcie w ciągu dnia- zero myślenia o jedzeniu! Prosta zasada: Gdy nie myślimy o jedzeniu, jesteśmy zajęci- nie myślimy o głodzie!
- piłam duże ilości wody, gdy tylko poczułam,że zasychają mi usta. W moim przypadku duże ilości wody to nawet 3,5 litra dziennie. Tzn. w moim przypadku wyglądało tak od zawsze Butla 5 litrowa w upały znikała w dzień- półtora!
- Na I śniadanie jadłam normalnie pieczywo ciemne z odrobinką masła (tutaj stosowałam bułkę fitness z Lidla), na to serek biały light też z Lidla (ma bardzo małą zawartość tłuszczu na 100g), dużo warzyw (rukola, szczypior, pomidor,ogórek, papryka). Ostatnio zrobiłam kanapkę z tym serkiem i dodałam wyjątkowo maliny! Kanapeczka dobra i słodziutka!
- Na II śniadanie jadłam albo ciemne pieczywo z warzywami albo przegryzałam owoc(brzoskwinia, maliny (garść), truskawki (też garść), banan i do tego około 100-150ml domowego koktajlu owocowego na bazie kefiru (nie słodzony).
- Na obiad (gotowany w domu po przyjściu z pracy) starałam się dobierać węglowodany (kasze, makaron, ryż), z kurczakiem, indykiem, wieprzowiną. Najczęściej moje obiady były w formie leczo/ sosu z warzywami. Dzisiaj zrobiłam makaron pełnoziarnisty ze szpinakiem z przepisu ogólnodostępnego na Vitalii ( http://vitalia.pl/index.php/mid/118/fid/1480/diety... )
- Na kolacje: nie jadłam węglowodanów- wszelkie pieczywo out! Robiłam sobie często albo jajecznice z warzywami (szczypior, pomidory) albo warzywa gotowane z sosem czosnkowym (na bazie jogurtu naturalnego) albo najczęściej serek typu grani ze szczypiorkiem i pomidorem. Główna zasada: warzywa lub nabiał, jajka.
- I przede wszystkim ruch! Starałam się ćwiczyć około 4 x w tygodniu. Gdy czas na to nie pozwalał: 2-3 razy. Spodobała mi się TABATA. Gdy ćwiczyłam 4 x w tygodniu 2-3 razy była to tabata, natomiast raz w tygodniu ćwiczenia siłowe np. Mel B (zestaw na brzuch, nogi, pośladki- 3 x po 15 minut).
- Jeśli chodzi o pory jedzenia posiłków. Jak już wspomniałam jadłam co 3 godziny, zdarzało się co 2,5. Śniadanie do godziny po przebudzeniu. Kolacje 3 godziny przed snem.
- Dodatkowo po kąpieli stosowałam olejek arganowy, by ujędrnić ciało i odżywić skórę.
- Nie podjadałam między posiłkami! Organizm traktuje wszystko (nawet to, co przekąsimy, czy spróbujemy podczas gotowania) jako posiłek i dostarczenie energii do organizmu!
- No i jak mogłabym zapomnieć o słodyczach i wszelkim cukrze! Niestety od dzieciństwa uwielbiam słodycze, a odstawienie ich było dla mnie wielkim wyzwaniem. W aktualnej diecie: ZERO SŁODYCZY! Ewentualnie 2 kostki czekolady (mlecznej, gorzkiej, z dodatkami). Zero słodkich bułek, słodkich napojów, używania cukru, czekoladek, ciast, ciasteczek, lizaków, czipsów, i tak można by wymieniać i wymieniać. Nie powiem zdarzały mi się grzeszki! Ale wowczas starałam się dać z siebie więcej na treningu, czy też zminimalizować kaloryczność reszty posiłków.
A poza tym, jak wiecie, nic lepiej nie motywuje niż taki widok:
Gdy mam chwilę zwątpienia, czy zjeść słodkie, czy nie, wyobrażam sobie jak mogę wyglądać albo po prostu- odpalam Internet - Dodatkowo odstawiłam mleko.Ale to już kilka miesięcy temu. Po spożyciu bardzo źle się czułam. Wzdęty brzuch, rozdrażnienie, niekiedy ból brzucha, a nawet mdłości. Oczywiście nie każda z Was musi odstawiać mleko. Ja się czuję po nim źle, dlatego to zrobiłam.
To by było na tyle. Pewnie większość zasad znacie, czy też je stosujecie. Jedyne co mogę jeszcze dodać to, to, że przy diecie trzeba być skrupulatnym i liczyć dosłownie wszystko co się je, w jakim połączeniu, jak przygotowane i ile.
Trzymajcie za mnie kciuki, abym wytrwała i przekroczyła swoje dawno utracone na wadze 78kg (mój pierwszy cel)!!
Buziaki!!