Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nic nie boli tak jak życie - i powrót do pracy


Boli.
Chciałoby się mieć inne obowiązki. Np. być człowiekiem wynajmującym kwatery turystom, gdzieś pośród chorwackich zakamarków górzystych krajobrazów. Albo bośniacką kelnerką Irmą z uśmiechem witającą przybylców w swojej małej mostarskiej knajpce na środku starego miasta. Lub redaktorem przewodników turystycznych opisującym zawiłości czarnogórskiego kanionu rzeki Tary (i czarnogórskiego sposobu nabijania eurasami kabzy wśród całkowitej górsko-leśno-rzecznej pustki i nieświadomości biednych turystów).

Ech, chyba przepadłem. Wpadłem, zanurzyłem, zadurzyłem się.
W Chorwacji, w Bośni i Hercegowinie, w Bałkanach. A może najzwyczajniej w świecie w wakacjach?... Pierwsze to moje wakacje od bardzo dawna, takie prawdziwe, takie letnie i wakacyjne. Wakacyjne wakacje, hehe.

Boli to zwłaszcza w kontekście powrotu do pracy, który nieubłaganie oznacza jedno - zmierzch lata. Ta myśl, że jest się już PO, a nie PRZED. Urlopem, wakacjami, jakąś namiastką człowieczej wolności. Boli.

Jak w tym wszystkim przygotować posiłek na czas? Jak w ogóle przygotować posiłek - i go zjeść - gdy trzeba zrobić jakiś raport na już, trzeba skontrolować jakieś wskaźniki, wyciągnąć ogólne wnioski, przygotować prezentację-podsumowanie półrocznej pracy zespołu etc. etc.? A gdzieś tam, na południu zachodzi zadarskie słońce, czerwone, krwiste, nieskażone problemami stołecznej korporacyjnej mrówki...

Czy to normalne? Czy tak zawsze jest? Że przepadasz w błękicie chorwackich jezior, a trawa wokół nich zawsze będzie zieleńsza? Że "wszędzie tam, gdzie nas nie ma"?

Próby pogodzenia się z tym bolą. A co innego mogę zrobić?

Jutro ważenie, obowiązkowe. A ja nie mam w domu wagi. Klopsik.
Nie mam pojęcia, co mam zrobić. Pewnie nic nie zrobię. 

Słodko-gorzko, eeeech....

Dziś dzień osób leworęcznych. 
Wszystkiego nam dobrego, a jak!

:/

  • iryskaa

    iryskaa

    14 sierpnia 2015, 17:26

    A ja.... to chcialabym tylko powiedziec, ze czyta sie Twoj pamietanik jak naprawde dobra ksiazke! Wiec, co tu duzo mowic. dodaje do ulubionych... :) Kup wage, i nie stresuj sie niczym. Ja juz 3 tyg na diecie i co? Ciagle jakies wpadki. Ale tak jak mowisz.... na poczatku jest trudno. Damy rade!! Pozdrowienia

  • Katad

    Katad

    13 sierpnia 2015, 22:00

    Kup koniecznie wagę, i to zarówno do ważenia siebie, jak i żywności. To bardzo motywuje, gdy codziennie widzi się mały ubytek (ja tak mam od początku tygodnia, kiedy zaczęłam dietę). Najlepsze są elektroniczne, bo są bardziej dokładne i zobaczysz ten codzienny ubytek 100 - 200 gram... Jak Ci się nie chce wychodzić z domu na poszukiwania po sklepach, to zamów przez internet. Jeśli chodzi o wyjazdy, sprawdź czy biura podróży albo wyspecjalizowane firmy nie mają tanich wycieczek jednodniowych - ja mieszkam w Angli i tu takie są, nie wiem jak jest w Polsce, ale wynosi mnie to znacznie taniej niż wypady na własną rękę. Przy czym w cenie jest zazwyczaj przejazd, a pózniej czas wolny na zwiedzanie. Jeśli nie ma czegoś takiego, sprawdź busy - gdzie kursują, gdzie jest coś ciekawego - w zależności czy wolisz naturę czy miasto.... Całkiem tanio można zapewnić sobie ciekawy dzień. Mimo zabiegania na pewno wygospodarujesz ze dwa takie dni w miesiącu. Najgorsze to oddać się chandrze.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.