No i zobaczyłam magiczną 7 z przodu może nie powinnam być z siebie tak bardzo dumna ,ale czuję się trochę dumna.
Jest jeszcze wcześnie więc puki temperatura pozwala idę na rower może przejadę 20 km taką mam nadzieję ;).
Dziś na obiad nie mam za bardzo pomysłu waham się między makaronem z sosem pomidorowym i tofu ,a kotletami z soczewicy(które raz już mi nie wyszły) składniki mam i na jedno i na drugie.Kompletnie nie wiem co wolę zjeść.
Idę zjeść jakieś śniadanie.
Jak wrócę z roweru będę sprzątać ,a później może prać ;).
Przejechałam 14 km rowerem co zajęło mi 1:17:31
Kiedy wychodziłam temperatura była znośna niestety pogarszała się znacznie i stawała nie do zniesienia.Wypiłam cały napój izotoniczny który nie należał do smacznych-nie kupię go więcej.Na szczęście był za 2 zł na siłowni w promocji.
Myślę teraz nad obiadem i dalej nie podjęłam decyzji.
Przed wyjściem ;).Moja kuchnia z przedpokojem XD-Jedyne miejsce gdzie jest lustro ;).
Pierwszy postój-Park Decjusza
Na skrzyżowaniu Królowej Jadwigi i Focha(tak mi się wydaje)
Na obiad był makaron pełnoziarnisty Lubella-był na promocji w Jubilacie nie wiem czy jeszcze jest. Z pesto z suszonych pomidorów i płatkami drożdżowymi.
Zwykle robię pesto z tego przepisu:http://readeat.pl/pesto-rosso/
Nigdy nie używam syropu z agawy ,ani klonowego i płatków drożdżowych.Dziś zamiast pestek dyni użyłam słoneczniku i taka wersja mi bardziej smakuje.
Na kolację postanowiłam spróbować wegańskiego sera z polsoi i okazał się ochydny nie chciał się rozpuścić itd. Tak więc jedną kromkę miałam z nim ,a drugą z pesto(tym samym co na obiad) ser polałam sosem słodkie chili bo inaczej to był by całkiem nie jadalny ;).
Na wieczór oczywiście był rower tym razem 21,2 km 1:44:19.
Mój nowy rekord teraz będę starała się za każdym razem robić 20 km, więc mój cel wakacyjny 150 km do końca wakacji wydaje się śmieszny kiedy już jest 110. Myślę że max do końca przyszłego tygodnia będzie osiągnięty.
Te cele były niby do końca września ,ale co tam nie zamierzam się przejmować lepiej wcześniej niż później ;). Z wieczornej jazdy nie ma zdjęć bo na nich nie za wiele widać.
Maybellene
17 sierpnia 2015, 13:51O matko, tak mi sie marzy ta siódemka. Tak mi smaku narobiłaś na nią! Wielkie gratki i do przodu, zawsze trzeba być dumnym z siebie - pamiętaj! :)
gruba7
15 sierpnia 2015, 22:15ja z niecierpliwością czekam na 6 no a potem ... potem zobaczymy :)
leon42
15 sierpnia 2015, 13:05Dzięki za fotki...widać po uśmiechu, że vege Tobie dopisuje:))
pchelka3
15 sierpnia 2015, 13:46Nie ma za co dziękować ,a ja uśmiecham się tak chyba głównie dzięki temu że ćwiczę,endorfiny mi dopisują ;). Co do wegańskiej diety to czuję się super. Jem co chcę nie liczę kalorii czuję się świetnie i wszystko gotuje szybko.