Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sport to zdrowie...


Słyszeliście, że sport to zdrowie?

Taa, ja też. Podobno.

Odkąd wróciłam na dietę oszczędzałam się z ćwiczeniami fizycznymi. W lipcu schodząc z Góry Żar skręciłam kostkę ( nie żeby pierwszy raz) i potem przez wakacje uraz powtórzył się min. 6 razy. Ostatnio tuż przed początkiem roku akademickiego. Mój chirurg zalecił mi w końcu, żebym przez dwa tygodnie chodziła w stabilizatorze na kostkę. Ok.  Stwierdziłam, że nie ma problemu, ale po tygodniu już w sumie chciałam gdzieś iść i coś poćwiczyć... ale się powstrzymałam i wytrwałam.

W piątek, po pełnych dwóch tygodniach, poszłam na fitness i było ok.

Mimo wszystko uznałam, że może lepiej nie obciążać za bardzo kostki, więc wczoraj wieczorem poszłam na AquaJogging. Skoro są zajęcia na basenie, to czemu nie skorzystać. Po zajęciach chciałam trochę popływać żabką- to zawsze był mój ulubiony styl. I nagle zgrzyt... nie mogę ruszyć barkiem. Lekka panika, nerwowy płacz, zawroty głowy: co się do diabła dzieje? Ratownik stwierdził zwichnięty bark. Karetka zabrała mnie do szpitala, gdzie godzinę czekałam ( i ryczałam z nerwów) zanim ktoś mnie obejrzał.

Potem czekaj na lekarza.

Potem na pierwsze RTG.

Znowu na lekarza.

W końcu podali mi drugą dawkę ketonalu i stwierdzili, że spróbują nastawić. Bałam siè bólu więc dali mi coś narkotycznego zamiast usypiania. Nastawili mi bark. Ja cały czas w stroju kąpielowym.

Inni lekarze założyli mi jakieś bandaże które teraz już mi się zsunęły i nie podtrzymują barku. 

Drugie RTG.

Godzinę czekaj na wypis...

W szpitalu spędziłam ponad 4 godziny. Moja nowa współlokatorka przyjechała i czekała na mnie ponad dwie godzny. Brat martwił się na drugim końcu miasta. Rodzice w rodzinnym domu.

Teraz chętnie bym poszła spać ale nie mogę zasnąć. Zaraz mi się opatrunek całkiem zsunie a nie kupię nowego do 9.00. Z resztą i tak nie bardzo mam kasę. 

No i jeszcze kwesta diety. Jak mam sobie gotować jedną ręką?

No to siedzę teraz i staram się płakać na tyle cicho żeby nikogo nie obudzić.  Ma może ktoś w rękawie jakąś radę co do zwichniętego barku. Na przykład co teraz?  Czy będę kiedyś mogła jeszcze normalnie pływać??? Jakiś super sposób na uspokojenie? 

Ja już mam dość...

Taa, sport to zdrowie...

  • tajna

    tajna

    13 listopada 2016, 21:20

    Ujoj współczuję, ja nie doznałam tylu kontuzji przez całe życie co Ty w ostatnim okresie! Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!

  • angelisia69

    angelisia69

    20 października 2015, 13:27

    ojej ale masz pecha :( sport to zdrowie owszem,ale wykonywany dokladnie po rozgrzewce nie na wyscigi a dla dobrego samopoczucia,jednak u ciebie paradkos :/ wspolczuje i zycze szybkiego powrotu do zdrowia,zebys kiedys mogla w koncu bez ironii stwierdzic ze sport to zdrowie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.