Rozpoczął nam się 2016 rok. Udało mi się w ostatnim czasie zrealizować kilka ważnych postanowień; kilku innych nie udało mi się zrealizować. Po Biegu Morsa nabierałem sił do Biegu Sylwestrowego, na którym założyłem sobie poprawienie mojego rekordu życiowego na dystansie 10 km. Trochę z niepokojem przystąpiłem do tego biegu. Rano delikatne śniadanie - kaszka manna razowa, którą ostatnio kupiłem w Almie, z bananem. Po śniadaniu flat white i w drogę. Mróz na dworze - minus 4 stopnie C. Godzinę jazdy do Trzebnicy. W Biurze Zawodów rejestracja na Hali Sportowej - zgłosiło się ok. 1600 biegających.
Bieg wystartował ok. godz. 12.00. W założeniach miałem poprawienie swojego rekordu życiowego z ubiegłego roku, z Trzebnicy właśnie. W ubiegłym roku udało mi się pokonać ten dystans w czasie 58 minut 30 sekund.
Miałem swojego pacemaker'a. Potworny wysiłek i narzucone przeze mnie duże tempo na początku biegu pozwoliło mi osiągnąć upragniony cel i w dniu wczorajszym przebiegłem dystans 10 km w czasie 56 minut 39 sekund w średnim tempie 5,41 min./km. Później po biegu szybki powrót do domu i przygotowania do Nocy Sylwestrowej. Kolejne założenie na ten wieczór - Wieczór Sylwestrowy bez alkoholu - też udało mi się zrealizować. Noc Sylwestrowa przy okazji mojego założenia - jeżdżona (odwiedzaliśmy z dziećmi różnych znajomych). Tańce też były. Do domu wróciliśmy ok. 2.00 w nocy. Wcześniejsze morsowanie i Bieg Sylwestrowy na mrozie spowodowały, że po północy dopadły mnie dreszcze i zaczął męczyć mnie katar. Spać kładłem się w skarpetkach i kalesonach. Rano jak ręką odjął. Spadł pierwszy w tym roku śnieg. Waga 99,4 kg - tego założenia nie udało mi się zrealizować - chciałem zejść poniżej wagi 98 kg, ale nie da się w krótkim czasie połączyć ze sobą różnych, sprzecznych ze sobą celów. Jeśli dopilnowałbym wagi - pewnie nie pobiegłbym zgodnie z założeniem w Biegu Sylwestrowym. Ogólnie i tak nie jest źle z wagą. Okres świąteczny kończy się powoli i czas wziąć się za wagę. Dziś pierwszy dzień mojego wyzwania noworocznego - rok bez alkoholu. Do tego podjąłem kolejne wyzwanie - 2016 km w 2016 r. (bieganie, chodzenie itp.). Dziś odpoczynek od ćwiczeń - jedynie wieczorem mam w planach kolejny etap wyzwania PLANK - dziś 2 minuty 40 sekund. Rano na śniadanie kaszka manna razowa a później kawa. Na obiad sałatka warzywna, 3 ślimaki z ciasta francuskiego, szynki i żółtego sera, 3-4 kulki z fasoli adzuki i kaszy jaglanej. Pełny relaks. Miałem jeszcze w planach morsowanie, ale ze względu na wczorajszy incydent i dzisiejszą pogodę zrezygnowałem z tej aktywności. Jutro w planach bieganie - ok. 15 km.
iw-nowa
5 stycznia 2016, 02:24Gratuluję pobicia Twojego rekordu z ub. roku w biegu! :) Reszta postanowień - w dużej mierze zrealizowana, więc i tak jesteś wielki! :))) powodzenia
tombom
5 stycznia 2016, 09:56:-)
DARMAA
1 stycznia 2016, 18:29Postanowienia są więc życzę wytrwałości w ich realizacji!
AMORKA.dorota
1 stycznia 2016, 15:41Oj to samo postanowienie mamy czyli 2016 km w tym roku cxyli chodzrnie,kijkowanie czy tez bieganie.Pierwsze 5 km zaliczone.Zdrowia i spelnienia marzen zycze.
tombom
1 stycznia 2016, 17:35Ja też już rozpocząłem. Nie wytrzymałem w swoim postanowieniu odpoczynku i poszedłem na spacer z psem. Dziś 7,46 km.
tombom
1 stycznia 2016, 15:10Szczęścia w Nowym Roku i realizacji wszystkich planów!
majkapajka
1 stycznia 2016, 14:40Racja - odpocznij sobie dzis, takie dni tez sa potrzebne i dodatkowo motywujace :) - zregeneruj sily bo tyle aktywnosci masz za az nie do wiary - gratuluje motywacji i wytrwalosci!!! No a morsowanie to juz zupelnie przechodzi moje pojecie ;) pozdrawiam!