*
Obudziłam się w niedzielę lekko na kacu i na nieogarze weszłam na wagę, chociaż miałam tego nie robić przez dwa tygodnie od rozpoczęcia diety. I tak w tym ubraniu, w połowie trwania okresu pojawiło mi się na wadze 1,5 kg mniej jak na początku. Co prawda zweryfikuję to za trzy dni, bo przecież dopiero w ten łikend miałam się zważyć, ale nie będę sobą jeśli nie napiszę, że się cieszę. Cieszę się bardzo, bo to oznacza, że ruszyło, nawet jeśli to tylko woda i miliard toksyn. A nie dość, że ruszyło to po 1,5 tygodnia diety niełączenia, picia wyśmienitych koktajli owocowo-warzywnych codziennie rano, po ćwiczeniach i basenie, czuję się zwyczajnie lekka. Nawet z tymi piwami wypitymi w sobotni wieczór czuję się lekka.
Fanpejdż fejsbukowy Zielone koktajle ratuje mi życie, mają
wspaniałe przepisy. Codziennie rano przed śniadaniem wypijamy z moją
przyjaciółką jakiś koktajl i są one najlepsze na świecie. Dzisiejszy z gruszek,
kiwi, pomarańczy i natki pietruszki został dotychczasowym faworytem, i
przewspaniale wszedł przed kaszą jaglaną z jabłkiem, cynamonem i płatkami
migdałowymi. Ach, i najważniejsze! W ogóle nie jestem głodna, chociaż
zmniejszyłam porcje, ostatni posiłek jem o 19:00, a zasypiam koło północy.
I
nie jestem głodna, choć zawsze byłam.
Z całego serduszka polecam dietę niełączenia! I czekam na piątek, by sprawdzić czy ta niedzielna waga okłamała mnie okrutnie czy nie.
angelisia69
21 stycznia 2016, 04:09swietny nawyk z tymi koktajlami ;-) udanych spadeczkow
LittleCaT
20 stycznia 2016, 19:18Gratulacje:)
.daydream.
20 stycznia 2016, 19:14Smakowicie wygląda ;) Z niecierpliwością czekam na weekendowe pomiary ;) Powodzenia