Wczorajszy dzień i dzisiejszy poranek był po prostu super. Choć mogłam więcej zjeść, to może bym była dzisiaj w lepszym stanie ;) Impreza bardzo się udała, może i wygrałam wino (ale nie grałam fair xD), a nie było zbyt wielu fajnych kolesi, jednak pogadałam sobie trochę od serducha, poznałam śmiesznych ludzi, trochę trzodziłam, ale tych ludzi więcej nie zobaczę, więc mniejsza z tym :D Wróciłam o 6 do mieszkania, a o 9 miałam pociąg, spałam całą jedną godzinę :D
Wróciłam do domu to zaczęłam nadrabiać stracone kalorie, jadłam banany, mięso, wafle z serem i owoce i trochę czekolady. Nic niezdrowego, progres, bo zawsze w okres palma mi odbijała na słodycze :D
Wypłukałam się ze zmęczenia wodą z cytryną, faktycznie wypiłam trochę dużo i kac mały był :D Ale swoimi dobrymi metodami (mineralka z solą i cytryną, dzisiaj też wyjątkowo aspiryna) minął po niespełna dwóch godzinach, a wszystko to po to żeby zrobić trening i pójść na kolejną imprezę.
Wydałam tylko 6 złotych na piwo, a reszta stawiała się sama. Mam nadzieję, że dzisiaj już aż tak nie będzie, mam ochotę więcej potańczyć!