Drugi pomiar pokazał kolejny kilogram mniej. Po euforii na początku odchudzania teraz jest ciężej, więc dobrze, że są jakieś skutki dające motywację. Ale już człowiek się rozgląda: to by zjadł, tamto. Batonik, wafelek... Raz w ostatni weekend zgrzeszyłam i zjadłam 3cm wafelka w czekoladzie. Potem oczywiście wyrzuty sumienia.
Dobrze, że ćwiczę z Vitalią teraz już 4 razy w tygodniu (miałam 5 razy, ale okazało się, że oprócz gotowania i ćwiczeń nie mam czasu na życie, to zredukowałam do 4), więc palę kalorie aż miło. Oby tak dalej!
Maya27kc
9 września 2016, 16:04Pamiętaj żeby nie przesadzić w żadną stronę :) jesli masz ochotę na słodkie - rób fit desery! :D