Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
sturlac sie. na samo dno.


jest mi dzis w uj tak strasznie zle... stres, lzy, zmeczenie... doopa.

jedzenie to moj nalog... nie, nie samo jedzenie, co 'napad zarcia'. i tak jak alkoholik do konca zycia juz bedzie alkoholikiem i nawet po odwyku nie moze tknac lampki wina, tak obzarciuch nie ma tej wygody, cos jesc musi. jest jednak ten moment, ten prog, po ktorym nastepuje lawina. Ciezko go uchwycic. to tak jakby alkoholik mogl wypic 3 lyki, ale juz kazdda kolejna kropla grozi lawina nawrotow uzaleznienia...

i tak dzis od rana przez scisniety zoladek ledwo wcisnelam platki na sniadanie - pol miseczki, wiecej nienweszlo. potem pite z kawalkiem kuraka i salatka na lunch. nastepnie, w obliczu problemu w pracy, padlo na suszone banany. kilka. ok. prog nie przekroczony. 

w domu zjadlam 2/3 kolacji i bylam najedzona. wiedzialam, ze jak rusze jeszcze gryza to nie bedzie juz odwrotu. kromka lezala na talerzu 20minut. zjadlam ja, jablko, cwierc pomaranczy. zapilam kawa inka i zagryzlam rodzynkami. plastrem sera i wedliny. 

w srodku az mnie telepie z glodu. nie takiego z zoladka, bo ten jest pelny... glod odczuwam skora, miesniami, ustami, nie umiem tego opisac. ucieklam do sypialni. przed soba. czuje sie pokonana. rece mi drza. stresuje sie jutrzejszym dniem. mam problemy z pewnym zleceniem w biurze...ale rowniez boje sie, ze poplyme znowu z jedzeniem. luby przebakuje cos o pizzy od kilku juz dni. moze latwiej byloby jakbym stres leczyla szlugami, czy czyms jak normalny czlowiek. tak, mam charakter nalogowca. mam to odziedziczone. we krwi. za mlodszych lat uviekalam w tv, obecnie w jedzenie, telefon, dzis zlapalam sie na scrollowaniu stron int w telefonie przez 20 minut. uj wie co tam ciekawego bylo. odlozylam telefon i czulam pustke. wlaczylam tv. cisza wzmaga glod. wzmaga te PUSTKE we mnie. juz chyba bardziej zrypana byc nie moge w wieku ponad 30lat... czuje sie jakbym wciaz miala 16...zycie toczy sie tak nierealnie szybko, a ja wciaz walcze sama ze soba. zycie sie toczy, a ja sie wciaz turlam jak kulka. chce stanac na nogi. szczuple nogi. 

  • j.lisicka

    j.lisicka

    10 grudnia 2016, 12:49

    Wciąż niedojrzałe... :(

  • annaewasedlak

    annaewasedlak

    10 grudnia 2016, 09:53

    Tak nasz mózg dziala - mi się niedobrze robiło. Ja zaś jestem ,, w gorącej wodzie kąpana" ma byc już cos i to natychmiast. Pozdrawiam

  • moninii

    moninii

    9 grudnia 2016, 22:14

    Znam to doskonale, trzeba walczyć, a po każdym takim wyskoku, nie obwiniać się tylko robić dalej swoje :)

  • kalinka299

    kalinka299

    9 grudnia 2016, 21:38

    Ja nie umiem się odchudzać, bo jedzenie mną rządzi. Czuję się podobnie, okropne uczucie..... trzymaj się

  • NaDukanie

    NaDukanie

    9 grudnia 2016, 12:53

    Zjadanie stresu jest czestym zjawiskiem ale widac ze walczysz i sie nie poddajesz :) Gratulacje. Nie wiem jak ci poradzic bo ja wallcze z tym samym i mam male sukcesy na koncie ale i wiele porazek. Znajdz cos co cie zrelaksuje i pozwoli zapomniec o jedzeniu. Mnie czasem pomaga malowanie paznokci czy kapiel wlasnie a potem zajecie sie soba czyli ukladanie wlosow itp. Nie daj sie , nie daj sie stresowi, on minie a kalorie po zjedzeniu pozostana. Powodzenia

  • aniaczeresnia

    aniaczeresnia

    9 grudnia 2016, 11:58

    Tez mam takie napady, glownie jak się w ciągu dnia wyglodze albo pod wpływem stresu. Teraz zeby prrzerwac błędne koło zjem trochę więcej, popijam 2-3 gramy błonnika i uciekam z kuchni, idę się kąpać czy spać.

  • dens71

    dens71

    9 grudnia 2016, 10:06

    Na coś takiego mi pomagają ćwiczenia aerobowe. Bieg, step, rower, szybki spacer, wszystko jedno byle na świeżym powietrzu. Pomyśl sobie - twoje ciało jest głodne, masz zapasy tylko musisz po nie wyjść. Dużo tlenu i ruch . Podkreślam - nie wysiłek tylko lekki ruch. Ja np wychodzę na spacer z psami. Przysięgam, że jak wrócisz głód minie.

  • PuszystaMamuska

    PuszystaMamuska

    9 grudnia 2016, 08:59

    OMG... Znam to... nawet nie wiesz jak dobrze...

  • Nattiaa

    Nattiaa

    9 grudnia 2016, 07:46

    też mam napady, po diecie vitalii nie wiedziałam że mogę pochłonąć tyle słodyczy na raz, cały czas walczę ze sobą, zapisałam się na fitness jako ostatnią deskę ratunku, nie dość że motywują mnie ludzie z klubu fitness to wiem, że nie mogę się objeść bo na zajęciach się porzygam taki wycisk dają, a żeby powstrzymać napady postanowiłam że na II śniadanie w dni treningu będę jadła batona proteinowego, trzymaj się wiem co czujesz :*

  • jo-jo

    jo-jo

    9 grudnia 2016, 06:05

    Hej.nie smuć sie.mm ten sam problem. Będziemy się wspierały to ruszymy z kopyta :)

  • empiezo

    empiezo

    8 grudnia 2016, 23:47

    Z tego co mówisz, to odżywiasz się zbyt małymi ilościami, takie mam wrażenie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.