Wracam na dietę...
Najwyższy czas, bo dobiłam w pewnym momencie do 68 kilo! Dodatkowe kilosy wskoczyły mi podczas 2 miesięcy mieszkania w Indiach (tłusto i pikantnie), 2 miesiące żywienia się w hotelu, więc gotowanie nie wchodziło w greę. Potem 2 tygodnie, świąteczne, z Ukochanym, u niego, we Wloszech. Ilekroć tam jestem, muszę przywieźć ekstra kilogramy bo uwielbiam tą kuchnię, a południe Włoch to raj smaków. I wszystko tam kręci się w koło jedzenia.... to celebra... i jedzenie po nocy... mój metabolizm wymięka niestety.
No i postanowiłam przeprosić się z dietą i bliżej poznać z Panią Anną Lewandowską. I jej dietą. Poziom 2, dla mało aktywnych (mimo, że staram się robić tabatę 3 razy w tygodniu).
Jak na razie -1kg w ciagu 5 dni. Bez głodu, ze smaczną kuchnią, łatwe w przygotowoaniu przepisy. Wykluczyłam gluten i laktozę w ramach detoksu. Jedno z tych na pewno mi szkodzi (wzdyma), podejrzewam, że mleko. A że gluten super naturalny nie jest, to przez 2 mce diety (minimum tyle planuję) na pewno mi ta eliminacja nie zaszkodzi.
Na razie jest dobrze :)
coffee.lover
8 lutego 2017, 14:28Byłam na jej diecie przez długi czas, ale na 3 poziomie :) Wiele przepisów wykorzystuje do tej pory. Trzymam kciuki i powodzenia :)
Nattiaa
8 lutego 2017, 13:15ja od dzisiaj na diecie Vitalii. powodzenia