Muszę podzielić się mega ważną informacją: Znów oszukałam. I dzisiaj pełna wyrzutów zrobiłam swój trening na rowerze. I dorzuciłam ekstra 5 km, tak żeby mieć takie ładne 20km. A spociłam się jak świnia (a świnia to się poci w ogóle?). Kapało mi z brody. Mi. Pot. Kapał. W wyniku ćwiczeń. Tak to się zmienia wszystko. Co do trzymania diety to w weekend nie wyszło - przyjechał brat i piwko było i ciasto zrobiłam drożdżowe z porzeczkami i gołąbki były i inne złe rzeczy. Ale weekend się kończy i mimo, że to @, to koniec z odpuszczaniem sobie. Ja naprawdę chcę schudnąć, tak sama dla siebie i dla swojej szafy (chcę mieć ładne ubrania).
Przez cały tydzień odnotowałam spadek 0,5kg, To zawsze spadek i zawsze już mniej kilogramów na grzbiecie :)
Jestem optymistycznie nastawiona do wszystkiego, chociaż nie ukrywam, że na myśl o ćwiczeniach włącza mi się leń. :)
Jutro mam połączone ćwiczenia modelujące z interwałami na rowerku (nie wiem co tu modelować u mnie, ale ok, grunt że się ruszam a po ćwiczeniach mogę chodzić i nie mam zakwasów).
Będzie wszystko dobrze. :)
Bridget.Jones
23 lipca 2017, 20:24Takie oszustwa to samo zdrowie hihi ;) Ja to sobie wyobrażam że kapiący pot to tak naprawdę kapiący, wypalający się tłuszcz, więc jak się porządnie spocę na ćwiczeniach to jestem wniebowzięta haha ;) powodzenia a no i gratuluję spadku :)