Nadal żyję malowaniem i pisaniem ikon. Znalazłam nawet w internecie podręcznik pisania ikon. Ten sam ma moja instruktorka. Książka jest dość droga ale chyba ją kupię w przyszłym miesiącu. W środę dostałyśmy od prowadzącej komplet pędzli do pisania ikon więc ten wydatek mi odejdzie. Chcę też na początek kupić tańsze więc niestety gorsze pigmenty. Te lepsze naturalne są drogie. Niektóre po trzydzieści i więcej złotych jeden kolor. Te gorsze nie są niestety tak świetliste. Niektórzy malują ikony akrylami i olejami. Tez ponoć tak można ale to już nie to. Moja instruktorka uczyła się Supraślu. To ma wiedzę z pierwszej ręki. Trzeba też będzie kupić złocenie w arkuszach i różne preparaty. Deski tez tanie nie są. Powinny być z drzew liściastych np. z lipy. Jedną deskę mam. Potrzebuję na początek jeszcze dwie.
Co poza tym? To końcówka prac porządkowych w sieniach i przyległościach. Pozostały teraz tylko okna do mycia i drobne prace przy roślinach czyli zasilenie drzew i przesadzenie kilku roślin w domu. Później będzie też sprzątanie po remoncie łazienki ale to już nie będzie takie żmudne. Już widzę koniec tych prac, które mnie męczą i których nie cierpię. Będę więc miała więcej czasu na zajęcie się tym co lubię...:) Z remontu kuchni w tym roku zrezygnowałam. Kupię tylko przed świętami nowy stół i niech te stare meble jeszcze stoją do wiosny o ile się nie rozpadną. Może na początku marca zbiorę na to siły psychiczne i meble zmienię...Krzysiek odetchnął. Oby tylko zima nie była tak ostra jak zapowiadają, bo z remontu wtedy nici...