Dawno nie pisałam, bo jak czytam te moje wpisy, to myślę: ja pitole, jak ta dziewczyna się nad sobą użala! I często chcę zmienić ten obraz dla samej siebie, napisać dla odmiany coś miłego, coś pozytywnego, zabawnego, coś co sprawi, że zmienię ten obraz w mojej głowie. No i kurde, nie mam co napisać. Ale nie chodzi tutaj tylko o Vitalię i o Was. Nie gadam z nikim. Z przyjaciółkami, znajomymi. Po prostu nie chcę kolejny raz pisać o tym jak jest u mnie źle, nie chcę się z nikim spotykać, bo nie wiem o czym miałabym rozmawiać. Coraz więcej problemów, coraz więcej złych myśli. W mojej rodzinie mamy ogromny problem. Jest to typ problemu, o którym ogląda się filmy i o którym człowiek myśli: co za straszna sytuacja, dobrze że to tylko film i takie rzeczy nie dzieją się naprawdę! A one jednak dzieją się naprawdę, dotyczą Ciebie i Twoich najbliższych, a Ty siedzisz i tylko się przyglądasz, bo sam nie jesteś w stanie w to uwierzyć. Na filmach jest o tyle lepiej, że tam zawsze znajdzie się ktoś, kto wie jak pomóc i wspólnymi siłami dochodzi do happy endu. A tu dupa.
Nawiązując do tytułu mojego wpisu... Tym światełkiem będzie moja nowa szkoła. Ze studiów musiałam zrezygnować, sytuacje opisałam w poprzednim wpisie. Od stycznia idę do szkoły dwuletniej, będę higienistką stomatologiczną. :) Po dwóch latach nauki będę miała dyplom, jest to praca dość trudna i bardzo odpowiedzialna, ale przez pół roku robiłam to z przyjemnością i wiem, że robiłam to dobrze, że umiem się w tym odnaleźć i że ta praca daje mi satysfakcję. Kiedy myślę o sobie jako o higienistce stomatologicznej, to widzę siebie na tym stanowisku jako uśmiechniętą i kompetentą osobą. Czuję się wtedy jak ktoś ważny i ktoś potrzebny. Czy to są dobre odczucia? Czy nie wpadam w jakiś dziwny narcyzm? Często zastanawiam się skąd u mnie takie myśli? Nigdy tak o sobie nie myślałam, stąd moje zdziwienie, że coś takiego wychodzi samo z siebie. I naprawdę dziwnie się z tym czuję.
A teraz napiszę może o czymś na temat, bo przecież Vitalia to portal o odchudzaniu, a nie o pitoleniu głupot. :P No to odchudzanie to mi nie idzie. Ale...! Zdiagnozowano u mnie insulinooporność, dostałam lek Siofor 500, mam to brać 3 razy dziennie. Nie zawsze mi się udaje, ale się staram. Moja waga wskazywała już 74,9 kg, byłam załamana... Leki biorę już drugi miesiąc i waga wynosi mniej niż na pasku, bo 72,1 kg! A nie robię zupełnie nic! Znaczy... Jem dość mało i rzadko, bo więcej nie jestem w stanie w siebie wcisnąć. Rano 2-3 kanapki z białym serkiem i to wystarcza mi nawet na 6 godzin. Często jem póżniej obiado-kolację, jakieś mięso z ziemniakami i surówkę i to wszystko. Tak wygląda mój dzień. Ale nie zawsze. Wczoraj zjadłam 3 posiłki. Pić też mi się nie chce. Mam teraz jakiś szał na owoce. Jabłka, mandarynki, granaty, pomarańcze. I to przeważnie wieczorem i to późnym wieczorem. Podobno nie wolno jeść owoców na noc, ale co ja mam zrobić jak właśnie wtedy mam na nie ochotę? :D I tak sobie myślę, że już chyba lepiej, że zjem te 3 mandarynki niż jakbym miała zjeść czekoladę czy batonika.
Najważniejsze zostawiłam na koniec. Słodycze. Słuchajcie! Nie wiem czy to zasługa leków, czy czegoś innego, ale W OGÓLE nie mam ochoty na słodycze! No normalnie nie wiem co się dzieje! :D Bardzo mnie to cieszy, ale też zastanawia. :P Myślę, że to jednak zasługa leków, bo odkąd zaczęłam je brać tak nie mam ochoty na słodkości. :) Także trochę tego światełka udało mi się tutaj przemycić. Skupię się na tych moich światełkach, choć w tej chwili jest to naprawdę bardzo trudne, bo cierpienia przez które przechodzi moja rodzina są naprawdę niewyobrażalne... Ale jestem młoda, muszę cieszyć się życiem i znaleźć w tym życiu jakiś cel. Czym jest życie bez celu? Mam nadzieję, że kolejny wpis będzie przyjemniejszy. Pozdrawiam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
LinuxS
8 listopada 2017, 19:32Widzisz? Juz bardziej pozytywnie: ze szkola, przyszla praca cos sie zaczyna klarowac, zdiagnozowali Cie i lekki powinny pomoc. Masz racje, koncentruj sie na pozytywach, jesli na niektore rzeczy w swoim zyciu nie do konca masz wplyw. Idz do przodu, czesto swiadomosc, ze cos robisz we wlasciwym kierunku juz duzo pomaga. Pamietnik jest Twoj, wiec mozesz zalic sie ile wejdzie. Mi akurat nie przeszkadza. Fajnie piszesz, nawet jesli w chwili obecnej jest to na smutno, bo niewiele rzeczy w Twoim zyciu pozytywnie sie uklada. Jesli komus to nie odpowiada, nie wejdzie po raz kolejny. Ja czasem zagladam do pamietnikow i sa takie, ktore zupelnie mi nie odpowiadaja, nie ze wzgledu na klimat, ale styl, osobe, czasem tematy poruszane. Twoj fajnie sie czyta. Jestes madra dziewczyna i osiagniesz to czego pragniesz. Czasem tylko droga troche bardziej wyboista.
Olkeens
8 listopada 2017, 19:43Dziękuję Ci za te słowa, jest mi bardzo miło to czytać. :) Również mam nadzieję, że powoli osiągnę to czego chcę i nie powinnam się przejmować rzeczami, na które nie mam wpływu. Jest ciężko, ale staram się od czasu do czasu znaleźć jakiś pozytyw w tym wszystkim, nawet bardzo błahą rzecz, ale jednak to daje mi siłę. Dziękuję jeszcze raz! :*
Sunniva89
8 listopada 2017, 17:22nie przejmuj sie ja jestem na vitalii od ponad 6 lat i od tam tej pory wszystkie moje wpisy to uzalanie sie nad soba
Olkeens
8 listopada 2017, 19:33Mam nadzieję, że niedługo zmieni się to u Ciebie i u mnie. :)
bialapapryka
27 października 2017, 15:42Masz rację, skupiaj się na tym co dobre. Jeśli chcesz to pisz o problemach, może będzie Ci trochę lżej...mam jednak nadzieję, że wszystkie uda się rozwiązać! Trzymam za Ciebie kciuki :)
Olkeens
27 października 2017, 16:11Czasem muszę z siebie wyrzucić całą moją rozpacz, więc napiszę jakiś depresyjny post. :P Ale masz rację, jest mi wtedy lżej... Mam nadzieję, że za jakiś czas moje życie zmieni się o 180 stopni i będę radosna, bez żadnych problemów i w końcu bez tych depresyjnych wpisów, siooo z nimi! :) Dziekuję bardzo za komentarz i wsparcie! :) :*